IT na miarę 4. rewolucji przemysłowej… Trendy technologiczne na 2019 rok

epoint

Działy IT w erze Przemysłu 4.0 i rozwijających się w zawrotnym tempie nowoczesnych technologii stoją przed szeregiem wyzwań. Jednym z nich jest potrzeba gruntownego zredefiniowania pozycji i funkcji, jaką pełnią w swoich organizacjach. Bez tej przemiany, IT nie będzie w stanie dostarczać firmie rozwiązań pozwalających na pełne czerpanie korzyści z przeprowadzenia cyfrowej transformacji. Jednocześnie aż 94% respondentów badania Deloitte pt. The Industry 4.0 paradox wskazuje cyfryzację za jeden ze strategicznych celów swojego przedsiębiorstwa.

Niewątpliwie żyjemy w czasach, w których jedyną stałą jest to, że wszystko się zmienia. Organizacje potrzebują specjalistów, którzy są w stanie zarówno zadbać o bezpieczeństwo centralnych struktur informatycznych, jak i elastycznie reagować na potrzeby biznesu, szybko i iteracyjnie dostarczając aplikacje w myśl Rapid Prototyping. Jak pogodzić te dwa style pracy? Rozwiązanie nasuwa się jedno: IT dwóch prędkości, inaczej nazywane IT bimodalnym.

Nie jest to koncepcja nowa, po raz pierwszy do użytku wprowadzona została w 2014 roku, ale przez lata sukcesywnie zyskiwała na znaczeniu, a dziś – jak przewiduje Gartner – tylko firmy, które w pełni wprowadzą ją w życie, mają szanse pozostać konkurencyjne w swojej branży.

IT bimodalne zakłada jednoczesną i równorzędną pracę działu podlegającego CIO (Chief Information Officer) w dwóch trybach, z których jeden (performance and reliability) dba o wydajną infrastrukturę i rdzeń technologiczny firmy, a drugi (agile) skupia się na szybkości projektowania, testowania i wdrażania aplikacji odpowiadających na aktualne wyzwania biznesowe organizacji. Tylko oba tryby działające razem są w stanie efektywnie zaspokoić potrzeby nowoczesnej firmy i umożliwić jej rozwój.

Naturalnie, żeby zmiana stylu funkcjonowania działu IT miała szansę się udać, przykład musi pójść z góry. Przez lata CIO skupiali się wyłącznie na utrzymywaniu ładu operacyjnego, zapewnianiu ciągłości funkcjonowania biznesu i optymalizowaniu pracy innych działów.

Dziś, jak pokazuje badanie Deloitte „CIO Survey 2018. Patrząc w przyszłość: poza erę cyfrową” dyrektorzy IT z dostawców usług muszą przeistoczyć się w proaktywnych partnerów w biznesie, pełniących funkcję przewodników po świecie nowoczesnych technologii. 70% respondentów powyższego badania uważa, że w ciągu najbliższych trzech lat to właśnie od CIO (w stopniu większym nawet, niż CEO, na których wskazało 61% badanych) będzie oczekiwać się przejęcia inicjatywy w kierowaniu i skutecznym wdrażaniu cyfrowych pomysłów.

Z nową funkcją wiązać się będą dodatkowe obowiązki, takie jak popularyzacja wiedzy o trendach technologicznych w firmie, wspieranie zarządu w budowaniu strategii biznesowej i transformacji procesów, a także aktywne rozwijanie dobrych praktyk wśród pracowników w oparciu o wypracowaną strategię cyfrową organizacji.

Nie ulega wątpliwości, że zdolni do wejścia w tę nową rolę będą tylko dyrektorzy IT, którzy postawią na rozwój kompetencji miękkich. Do najważniejszych z nich należeć będą umiejętność perswazji i wywierania wpływu na innych, otwartość na szukanie rozwiązań potrzeb biznesowych także poza sferą IT, jak również chęć do inwestowania swojego czasu w zdobywanie nowej wiedzy i dodatkowych kwalifikacji.

Dyrektor IT o pozycji przewodnika po innowacjach stanowi korzyść nie tylko dla samego biznesu. Ponad połowa ankietowanych badania „CIO Survey 2018. Patrząc w przyszłość: poza erę cyfrową” reprezentujących cyfrową awangardę, czyli firmy zaawansowane w łączeniu technologii ze strategią biznesową przyznaje, że wizerunek lidera zmian przydaje się w procesie rekrutacji.

Dla sektora IT to informacja szczególnie ważna, bo wskazuje kierunek, w którym szukać należy remedium na wysoką rotację pracowników tej branży. Jak raportuje Ernst&Young, do 2025 roku 75% pracujących na świecie będą stanowić millenialsi – przedstawiciele pokolenia zanurzonego w nowych technologiach, które jak żadne inne potrafi z pasją i oddaniem zaangażować się w swoją pracę, ale tylko wtedy, gdy gwarantuje ona nieustanny rozwój i możliwość kreatywnego podchodzenia do swoich zadań.

Jeśli do tego opisu dodamy współpracę interdyscyplinarną, świadome burzenie silosów informacyjnych i efektywne zarządzanie zmianą, otrzymujemy definicję firmy, która cyfrową transformację ma już za sobą. Światowe agencje badawcze jednym głosem przekonują, że tylko takie organizacje, potrafiące wykorzystać w pełni potencjał obecnych i przyszłych pracowników, nie będą musiały obawiać się o pozyskanie i utrzymanie talentów informatycznych.

A co z obawami samych pracowników o utratę pracy w związku z rozwojem nowych technologii, takich jak sztuczna inteligencja czy robotyzacja (Robotic Process Automation)? Agencja badawcza Forrester przewiduje, że w 2019 roku co najmniej 40% firm na świecie będzie w znacznej mierze wykorzystywać tzw. cyfrową siłę roboczą, czyli oprogramowanie, które automatyzuje część zadań tradycyjnie wykonywanych obecnie przez ludzi.

Jak wyjaśnia Łukasz Wróbel, Chief Business Development Officer, SVP w WEBCON, takie zmiany przyniosą wzrost przede wszystkim efektywności. Automatyzacja procesów i AI mają na celu tylko zdjęcie z barków pracowników szeregu nużących i powtarzalnych obowiązków po to, by mogli swój potencjał wykorzystać na realizację ambitniejszych zadań. Przykładowo, w platformach do zarządzania procesami biznesowymi wykorzystujemy sztuczną inteligencję do takich kwestii, jak szybkie skanowanie treści dokumentów, analiza workflow czy automatyczne identyfikowanie wąskich gardeł, które wymagają poprawy – tłumaczy Wróbel. W podobnym tonie wypowiada się w swoich prognozach Forrester przekonując, że dzięki ustandaryzowaniu i automatyzacji części obowiązków, pracownicy skierują swoją uwagę, czas i umiejętności na bardziej kreatywne działania, co pozytywnie wpłynie na ich employer experience, czyli poziom satysfakcji z wykonywanej pracy.

Na automatyzacji i usprawnieniu procesów szczególnie wiele mogą w ciągu najbliższych miesięcy zyskać działy IT. Pozwoli im ona złapać oddech od żmudnego i wielomiesięcznego budowania typowych aplikacji biznesowych na rzecz rozwijania prawdziwej innowacyjności w tworzeniu specjalistycznych, dekowanych rozwiązań opartych np. o metodykę agile, paradygmat DevOps i platformy no-code/low-code typu RAD (Rapid Application Development). Jak przewiduje Gartner, do 2020r. co najmniej 50% nowych aplikacji LOB (Line of business) tworzonych będzie za pomocą właśnie platform RAD.