epoint

Michał Pawlik, wykładowca na programie MBA Finance & Technology
w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej oraz współtwórca i prezes zarządu SMEO w komentarzu eksperckim dotyczącym sytuacji i rozwoju startupów. 

Zapotrzebowanie na narzędzia cyfrowe stale rośnie, a to sprzyja rozwojowi środowiska startupów. Paradoksalnie więc, mogą one wyjść z kryzysu… silniejsze. Pamiętajmy, że kryzys to nie tylko zagrożenie, ale również szansa na rozwój i często – impuls do zmian.

To wcale nie jest zły czas na zakładanie startupu czy zmianę profilu jego działalności. Innowacyjny pomysł na siebie i dobre wyczucie czasu to już więcej niż połowa sukcesu i czynnik, który pozwoli się przebić i zdobyć przewagę konkurencyjną. Ciekawym przykładem z polskiego podwórka jest Chatbotize, który normalnie zajmuje się marketingiem konwersacyjnym, a na początku pandemii stworzył specjalnego chatbota dla Kancelarii Premiera, który odpowiadał na pytania dotyczące koronawirusa.

Z drugiej strony środowisku startupów sprzyja w pandemii sam sposób ich funkcjonowania i duża doza wolności, jaką mają. Startupy są to podmioty innowacyjne, kreatywne oraz zwinne. Są w stanie szybko się zmieniać i dostosowywać do nowych realiów, są dynamiczne i elastyczne w przeciwieństwie do ociężałych korporacji, czym często wygrywają. Kiedy nadeszła pandemia taki startup nie musiał tracić czasu, energii i zasobów na tworzenie nowych procesów, naukę pracy zdalnej czy aplikacji niezbędnych do komunikacji online. W przypadku startupów lockdown nie był więc wielką rewolucją. 

Oczywiście nie można generalizować, nie zawsze jest kolorowo. Sytuacja danego startupu zależy w dużym stopniu od obszaru jego działań. Z pewnością mniej narażone na skutki kryzysu gospodarczego będą te firmy, które rozwijają się w kierunku rozwiązań chmurowych oraz cyberbezpieczeństwa. Startupy, które skupią się na usprawnieniu zdalnej pracy czy cyfrowej obsługi klientów nie powinny bać się o przyszłość. Zyskiwać będą również te firmy, które pomogą lepiej zrozumieć klienta w świecie online. 

Większy problem będą miały firmy z sektora usługowego, które z dnia na dzień zostały odcięte od przychodów i zmuszone do walki o przetrwanie. Rosnące bezrobocie, a co za tym idzie spadek aktywności finansowej społeczeństwa a także liczne obostrzenia mają znaczący wpływ na te startupy, które działają w modelu B2C. Tak stało się w przypadku aplikacji Booksy, która umożliwia zapisy online do fryzjerów, kosmetyczek i salonów SPA. W tym przypadku nie obyło się bez dużych zwolnień pracowników. 

Kiedy gospodarka spowalnia oczywiste jest, że spada również płynność finansowa firm. Dostęp do finansowania również staje się mocno ograniczony. Banki lubią stabilizację. 

A kiedy sytuacja jest niepewna, natychmiast ograniczają dostęp do kredytów i zaostrzają swoje polityki udzielania finansowania. Aktualna sytuacja na rynku kredytów dla mikroprzedsiębiorców wskazuje istotne różnice w stosunku do minionego roku. Dane BIK z sierpnia przedstawione w ujęciu rocznym pokazują, że udzielono 35% mniej kredytów niż w roku 2019. Nie tylko liczba kredytów jest mniejsza, ale również ich wartość. Udzielane dzisiaj kredyty są o 32% niższej wartości, niż kredyty udzielane w ubiegłym roku. 

Produktem finansowym, który idealnie sprawdza się w czasie kryzysu jest natomiast faktoring – finansowanie dostępne również dla startupów i firm już od pierwszego dnia ich działalności. Startupy działające w obszarze finansowym zostały w kwietniu wyróżnione w raporcie StartUp The Bank, przygotowanym przez PKO Bank Polski. Jako przykład takiego FinTech-u można podać SMEO, które znalazło się na liście 100 startupów zmieniających polską bankowość.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments