Ubiegły rok nie był rokiem koronawirusa, ale polskich eksporterów, a Polska po wielu latach staje się eksporterem kapitału ocenił w rozmowie z ISBtech dyrektor zarządzający Ebury na Polskę Jakub Łańcucki. Źródłami sukcesu jest dywersyfikacja, biznes bez granic i ochrona należności i marż.
„Pierwszy raz w historii wartość miesięcznego polskiego eksportu przekroczyła 100 mld zł. Wg danych NBP nadwyżka eksportu nad importem towarów za ostatnie dwanaście miesięcy wyniosła niemal 48 mld zł, sięgając równowartości 2,1 proc. PKB, i wciąż rośnie. Nadwyżka w rachunku bieżącym ogółem sprawia, że Polska po wielu latach staje się eksporterem kapitału” – powiedział ISBtech Łańcucki.
Zaznaczył, że są trzy czynniki, które przyczyniają się do tego sukcesu polskiej gospodarki: dywersyfikacja, biznes bez granic i ochrona należności i marż.
„Pozycję na rynku umacniali ci przedsiębiorcy, którzy szybko zdywersyfikowali kanały sprzedaży, w tym wykorzystali siłę Internetu. W części – którzy błyskawicznie przerzucili się na alternatywne łańcuchy dostaw. W końcu Ci, którzy w charakterystyczny dla polskich przedsiębiorców stylu pokazali w najtrudniejszych miesiącach ub.r. energię i elastyczność. Ale w przypadku eksporterów – zwłaszcza firm małych i średnich – wygrywają przede wszystkim te firmy, które dywersyfikują rynki. Rok 2020 zapamiętamy jako ten, w którym rodzimi przedsiębiorcy coraz śmielej spoglądali w stronę krajów spoza Europy. Wg GUS, wartość towarów, które sprzedano z Polski do Afryki (I–X 2020 r.), przekroczyła 10,7 mld zł. To aż 35 proc. więcej niż np. w okresie I–X 2018 r. Z kolei wartość eksportu do krajów Azji w I–X 2020 r. sięgnęła 48 mld zł, i wzrosła o 8,9 proc. r/r” – wymienił dyrektor Ebury.
Ekspert obserwował, że rodzimi importerzy i eksporterzy bez kompleksów wchodzą na egzotyczne rynki: zatrudniają przedstawicieli, korzystają z rozliczeń w lokalnych walutach, otwierają oddziały, zakładają lokalne konta walutowe. Dlatego nowe otwarcie gospodarcze na świecie po pandemii pozwoli polskim MŚP rozwinąć się na niespotykaną dotąd skalę.
„Jedną z cech charakterystycznych dla biznesu z krajów Europy Środkowej, w tym z Polski jest to, że lubimy spotykać się osobiście. Tymczasem pandemia zmusiła przedsiębiorców do przejścia w tryb online. Dla wielu naszych klientów okazało się, że poszukiwanie w ten sposób partnerów handlowych za granicą może być nie tylko efektywne, ale i tańsze. I że można uczestniczyć w spotkaniach z potencjalnymi kontrahentami z Chin kontynentalnych, australijskiej Canberry czy Dubaju podczas targów organizowanych w Internecie. Ograniczenia w przemieszczaniu się oraz niepokój związany z ryzykiem nawrotu pandemii kiedyś w końcu miną. Ale w biznesowym trybie online pozostaniemy na zawsze. Zyska na tym każdy, kto dostosuje się do nowych standardów komunikacji w międzynarodowym handlu” – dodał Łańcucki.
Zaznaczył jednocześnie, że tych, którzy utrzymują relacje handlowe z partnerami zagranicznymi, mogły wpędzić w kłopoty duże wahania kursów. Dolar w ciągu 12 miesięcy zaliczył skoki kursu (USD/PLN) w przedziale od 3,60 do 4,30. Rozpiętość kursu euro (EUR/PLN) zamknęła się w granicach 4,20–4,65, a funta (GBP/PLN): 4,73–5,25.
„To pokazało, że niezabezpieczanie ryzyka kursowego na przyszłych płatnościach jest jak hazard. Oczywiście, eksporter może na tym zyskać, ale naraża się na pozbawienie sporej części marży lub stratę. W ostatnich miesiącach wśród przedsiębiorców widoczny jest wzrost zainteresowania instrumentami gwarantującymi im określone z góry kursy walut, i tym samym poziom marży. Firmy częściej spoglądają też w stronę ubezpieczenia należności. Przedsiębiorcy w trudnych czasach zobaczyli, że takie polisy skutecznie chronią ich płynność finansową w razie problemów z odzyskaniem należności. Z nowymi propozycjami wyszły też instytucje oferujące tego typu rozwiązania. Eksporterzy mogą m.in. skorzystać z ubezpieczeń należności z gwarancją Skarbu Państwa od Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, działającej w 165 państwach świata” – podsumował Łańcucki.