Już 25 sierpnia przemysł kosmiczny ponownie skupi na sobie uwagę mediów w związku ze startem statku New Shepard spółka Blue Origin. Tym razem będzie to lot bezzałogowy. Biznes kosmiczny – ma wartość około 400 miliardów dolarów, ale bardzo szybko rośnie – prognozy przewidują wzrost od 50 do 400 proc. do 2030 roku, wskazuje Paweł Majtkowski, analityk eToro na polskim rynku.
W ostatnich miesiącach na topie pozostawała turystyka kosmiczna. Dwadzieścia lat po tym, jak Denis Tito zapłacił 20 milionów dolarów za wizytę w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, turyści wrócili w kosmos. W lipcu swoje pierwsze udane loty turystyczne zanotowały Virgin Galactic (spółka Richarda Bransona) i Blue Origin (spółka Jeffa Bezosa). Co ciekawe w obu wypadkach na pokładzie znaleźli się sami właściciele – Branson i Bezos.
To pokazuje, że głęboko wierzą w swoje przedsięwzięcia, a także, że ryzyko zostało znacznie ograniczone i opracowane technologie są już bardzo bliskie komercyjnego wykorzystania. Branson poleciał na wysokość ponad 80 tys. km, a Bezos jeszcze wyżej – przekraczając uchodzącą za nieoficjalną granicę kosmosu leżącą na 100 tys. km linię Karmana.
Jak te wydarzenia odebrał rynek? Virgin Galactic to jedyna notowana na giełdach spółka zajmująca się kosmiczną turystką. Jej akcje od lotu Bransona, który odbył się 11.07, spadły o ponad 50 proc. i są obecnie notowane po 24,5 dolara. Jest to przede wszystkim efekt wysokich oczekiwań, nie tylko co do sukcesu samego startu, ale szybkiego rozpoczęcia lotów komercyjnych z płacącymi pasażerami.
W sierpniu zostało ogłoszone przesunięcie ich startu na koniec 2022 roku, co rynek odebrał źle i co wpłynęło na przecenę akcji. Do spadku przyczynił się także fakt, że sam Branson po udanym locie sprzedał akcje spółki o wartości 300 mln dolarów. Ten przykład to świetna lekcja inwestowania dla każdego, która dobitnie pokazuje, że rynki akcji mierzą sukcesy w odniesieniu do wcześniejszych uzasadnionych (lub nie) oczekiwań.
Jest jeszcze trzeci miliarder, którego trzeba obserwować w kontekście podboju kosmosu – Elon Musk. Jego spółka SpaceX (wyceniana na ponad 70 mld dolarów) wybrała inną drogę skupiając się na komercyjnym dostarczaniu w kosmos ładunków. Inwestuje także w sieć Starlink – składającą się z 1 700 satelitów zlokalizowanych na niskiej orbicie, by zapewnić dostęp do Internetu w dowolnym miejscu.
Spółka ma już 100 tys. testowych użytkowników oraz planuje IPO. SpaceX jest znacznie bliżej tradycyjnego biznesu kosmicznego, bo podobnie jak Boeing buduje duże statki i rakiety kosmiczne, tworzy podobny system komunikacji satelitarnej jak Iridium oraz obrazowania z kosmosu jak Maxar.
Nie traćmy też z oczu bardziej ambitnego celu, jakim jest powrót człowieka na Księżyc oraz lot na Marsa. Będzie to wielki wysiłek inżynierski i finansowy, ale jego skutki będziemy odczuwać przez dekady. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy jak wielki wpływ na rozwój ludzkości miała realizacja w latach 60-tych poprzedniego stulecia przez Stany Zjednoczone programu Apollo. Wiele technologii rozwijanych na jego potrzeby przyniosło ogromny skok technologiczny. Jak choćby Internet, do którego powstania potrzebna była zaawansowana łączność satelitarna, a nad rozwojem komercyjnych satelitów telekomunikacyjnych pracowali inżynierowie, którzy zasilili biznes właśnie po zakończeniu programu Apollo.
Wydaje się, że także obecny ambitny program „drugiego” podboju kosmosu, przyniesie nam skokowy rozwój technologiczny. Tym bardziej, że jesteśmy już w innym miejscu, a w każdym z naszych smartfonów pracuje procesor tysiące razy szybszy od procesorów, który pracowały w urządzeniach wykorzystywanych podczas misji Apollo 11. Teraz na podbój kosmosu ruszyły nie tylko poszczególne państwa przez swoje agencje kosmiczne, ale także firmy komercyjne. To może oznaczać, że powstanie jeszcze więcej technologii, które będzie można wykorzystać poza przemysłem kosmicznym, które mogą przynieść wzrost w wielu innych sektorach.
Nie ma wątpliwości, że dalszy podbój i ekspansja w kosmosie są nieuniknione. Tym razem udział przedsięwzięć komercyjnych daje inwestorom potencjalnie większą możliwość uczestnictwa i zarabiania na tym procesie. Trzeba jednak pamiętać o nieodłącznie związanym z biznesem kosmicznym ryzyku, które powinno nas skłaniać do jak najszerszej dywersyfikacji.
Chociaż Virgin Galactic jest jedyną notowaną spółkę zajmującą się kosmiczną turystyką to istnieje niewielka liczba ETF-ów ukierunkowanych na przestrzeń kosmiczną z których największym jest aktywny ETF ARK Space Exploration and Innovation. Większą, szerszą i tańszą ekspozycję na sektor kosmiczny możemy też uzyskać poprzez iShares U.S. Aerospace & Defense ETF, który w swoim portfelu ma największych graczy sektora, takich jak Raytheon, Boeing i Lockheed Martin.