Nintendo powinno przygotować się na wojnę? Steam Deck prezentuje się na papierze na sprzęt, który może sporo namieszać na rynku konsol mobilnych.
Mocny konkurent
Wydawałoby się, że nikt już nie odważy się wejść na rynek konsol przenośnych, gdzie Nintendo rozpycha się łokciami i detronizuje konkurencję. Sony już dawno odpuściło swój projekt o nazwie Vita. Początkowo liczono na duży sukces, a później okazało się, że jednak mini PlayStation nie przyniesie zbyt dużych zysków. Niedawno Sony oficjalnie zamknęło możliwość wysyłania zgłoszeń na nowe gry dedykowane konsoli PS Vita, które miałyby pojawić się w sklepie PS Store. Nintendo pokonało swojego jedynego konkurenta…
A tu firma nagle firma Valve pojawia się ze swoim Steam Deck. Maszyna w swym wnętrzu skrywa APU AMD Zen 2 oraz 16 GB LPDDR RAM. Bateria ma zapewnić 8 godzin grania, jednakże producent zaznacza, że w zależności od wybranej produkcji. Nabywcy mogą wybrać jedną z 3 wersji urządzenia, w zależności od wybranej pojemności tzn. 64 GB eMMC, 256 GB SSD i 512 GB SSD. Grać będziemy w rozdzielczości 1280×800 pikseli z odświeżaniem 60 Hz na ekranie 7-calowym.
Te podzespoły na tle leciwego Switcha (zmodyfikowany procesor NVIDIA Tegra z 2017 roku oraz posiada niewiele ponad 32 GB pamięci wewnętrznej) prezentują się przepotężne. Wiele produkcji na Nintendo musiało przechodzić odpowiednie zmiany, aby można było je odpalić na Switchu m.in. Wiedźmin 3. Z kolei Deck nie będzie miał z tym najmniejszego problemu i według zapowiedzi poradzi sobie z każdą produkcją jaka jest w serwisie Steam. Nieźle.
To nie będzie prosta wojna
Valve nie wygra jednak walki na rynku w prosty sposób. Może i Nintendo podejmuje nietrafione decyzje marketingowe (wydanie nowego Switcha wyłącznie ze zmienionym ekranem to jakieś nieporozumienie), to jednak ma za sobą najsilniejszą potęgę na rynku — fanów. Steam może pochwalić się bazą ponad 120 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie, jednakże wielu z nich korzysta z platformy z powodu przymusu. Dlatego ciężko stwierdzić, że każdy z nich to wielki fan platformy Gabe’a.
Samo Valve już raz przeszarżowało ze swoją konsolą. Steam Machine było gigantyczną wpadką po stronie włodarzy platformy Steam. Firma utopiła miliony w nieudany projekt, a maszyny zalegały na magazynach. Nic dziwnego, że pod koniec 2020 roku sprzęt był wyprzedawany za grosze za pośrednictwem Steam…
Jednakże firma ma nowe podejście i tym razem nie zamierza powtórzyć wpadki. Sam Gabe Newell, prezes Valve zapytany o Steam Deck odpowiedział, że „patrzy na sprzęt z perspektywy gracza, nie z kolei prezesa, który chce tylko pomnażać zysk”. Jeśli to prawda, to chwała mu za to, bo obstawiam, że kolejna wpadka Valve na polu konsol byłaby już ostatnią. Wątpliwe, aby firma trzeci raz zainwestowała w projekt dotyczący sektora, który nie jest najwyraźniej ich mocną stroną.
Konkurencyjność wobec Japończyków mogłaby być dobrą zagrywką marketingową. Nintendo ma wiele „grzechów” na sumieniu m.in. niewielkie zmiany wobec Switcha czy brutalna polityka praw autorskich, która dusi wszelkie, niekomercyjne pomysły fanów dotyczące ich gier. Dlatego wypunktowanie Nintendo mogłoby być odebrane w oczach „ciemiężonych fanów” jako swoiste wyzwolenie. Steam pozwala na naprawdę wiele i ma o wiele luźniejszą politykę niż Nintendo, zwłaszcza wobec modów czy innych fanowskich projektów.
Jednakże Nintendo ma mocno ugruntowaną pozycję na rynku. W samym tylko roku 2021 pokonuje nawet Sony i Microsoft, albowiem Switch jest popularniejszą konsolą, niż nowy Xbox i PlayStation razem wzięte. Do tego pod koniec grudnia 2020 roku firma pochwaliła się sprzedażą ponad 80 mln Switchów na całym świecie. Do tego dołóżmy tak dobrze sprzedające się serie i produkty jak Pokemon czy Animal Crossing.
Valve ma także spory problem ze wspieraniem swoich produktów. Po kilku miesiącach, gdy pewne było, że Steam Machine to nieudany projekt, firma schowała głowę w piasek i zapomniała o swojej konsoli. Nie brano pod uwagę zmian, poprawy oprogramowania czy jakichkolwiek innych manewrów. Miejmy nadzieję, że taki los nie spotka Steam Deck, jeśli napotka on początkowe problemy.
A może konfliktu nie będzie?
Prawdopodobnie Valve i Nintendo dojdą do konsensusu. To nie będzie wojna na miarę Samsung vs Apple. Japończycy mają swoje specyficzne produkcje oraz konsole. Z kolei Gabe Newell stworzył potężną platformę związaną z komputerami osobistymi, na której ma tysiące produkcji przeróżnych producentów. Dlatego obie konsole będą miały różnych odbiorców. Steam Deck prezentuje się jako mobilne przedłużenie Steam, które stawia na mobilność, a nie autorskie produkcje.
Valve nie chce stworzyć konsoli z osobną biblioteką, ale sprzęt bezpośrednio związany ze swoim kluczowym produktem, jakim jest platforma. Dlatego drogi Steam Deck oraz Nintendo Switch przecinają się tylko i wyłącznie na linii mobilności. Osobiście liczę jednak na to, że mocne „bebechy” Steam Deck zachęcą Nintendo do ulepszenia swojej konsoli pod względem specyfikacji. Bo nowy ekran OLED niewiele zmienia, a Switch już kilka lat ma na karku…
A wy jak sądzicie? Będziemy mieć pojedynek na szczycie czy koegzystencję dwóch konsol mobilnych?