Od decyzji Bank of China o zakazie transakcji kryptowalutowych minęły już prawie dwa tygodnie. Teraz gdy kurz po tym wydarzeniu już opadł, nadszedł czas na pierwsze wnioski. Komentarz w wykonaniu Krzysztofa Rasia, wiceprezesa ds. inżynierii oprogramowania oraz dyrektora zarządzającego Bitpanda w Polsce, który podkreśla, jak pozytywny był ostatni rok dla kryptoaktywów, pomimo nasilenia chińskich restrykcji.
Poprzednie tygodnie oraz wydarzenia wokół Evergrande pokazały po raz kolejny, jak znaczący wpływ na cały rynek kapitałowy mają Chiny. Nie inaczej jest z rynkiem kryptowalut, choć tu mieliśmy już okazję przyzwyczaić się do nieprzyjaznych działań chińskiego rządu. Azjatycki kraj otwarcie okazywał od dawna swoją niechęć do Bitcoina. Już w 2013 roku Chiny zakazały korzystania z tej waluty zewnętrznym dostawcom płatności, w 2017 roku zakazały sprzedaży tokenów, a w 2019 roku wzięły na celownik krypto giełdy.
Podczas gdy w 2021 roku mieliśmy w skali globalnej do czynienia przede wszystkim z masowym wejściem inwestorów instytucjonalnych na rynek i szeroką adopcją cyfrowych aktywów na świecie, interwencje chińskiego rządu w branży kryptowalutowej zwielokrotniły się. W maju zakazano instytucjom finansowym i płatniczym oferowania usług związanych z kryptowalutami, a jeszcze później zakazano również ich wydobywania. Bardzo prawdopodobne, że ta niechęć wynika z ograniczania konkurencji dla własnej waluty cyfrowej Państwa Środka — cyfrowego juana.
Zakaz transakcji kryptowalutowych nie powinien zatem nikogo dziwić. Wywarł on co prawda negatywny wpływ na notowania krypto aktywów, jednak z szerszej perspektywy rok 2021 jest i tak bardzo pozytywny dla całej branży. Ostatecznie kurs BTC, po ogłoszeniu decyzji przez Bank of China, zanurkował jedynie o dwa tysiące dolarów, by po kilku dniach się odbić. W efekcie cena Bitcoina przekroczyła już wartość sprzed delegalizacji kryptowalut w Chinach, a co za tym idzie zamknięcia jednego z największych rynków.