Chociaż Black Friday był niezły, to najwięcej osób odwiedziło centra handlowe w sobotę. A ruch we wszystkie piątki był na podobnym poziomie. Polacy nie ufają amerykańskim wymysłom i nadają własnego kolorytu świętu konsumpcjonizmu.
Black Friday w Polsce nigdy nie miał tak spektakularnego przebiegu jak w USA, skąd został zapożyczony. Tam jest to dzień po Święcie Dziękczynienia, w części stanów również uznany za święto, dla wielu wolny od pracy. Niemniej, również w Polsce, co roku sieci handlowe prześcigają się w ofertach, tworząc własne wersje zdarzenia: black weekend, week, a nawet month. W ten sposób odbierają jednak wyjątkowy potencjał handlowy przypisywany Czarnemu Piątkowi. W tym roku przypadał on na 26 listopada.
Z analizy danych dotyczących 254 galerii i parków handlowych w Polsce, przeprowadzonej przez dataplace.ai wynika, że Black Friday odznaczył się ruchem większym o 28 proc. niż średnia z poprzednich dni tego tygodnia (poniedziałek-czwartek). Był też większy ze względu na ruch od “zwykłych” piątków o około 2 punkty procentowe. Jednak to sobota okazała się prawdziwym “czarnym” dniem. Wtedy odnotowano ruch o 31 proc. większy od powyższej średniej.
Dataplace.ai sprawdziło też, jak zmieniała się liczba odwiedzających, centra handlowe w ujęciu tygodniowym.
Po przeanalizowaniu dostępnych danych z ostatnich 13 tygodni możemy zauważyć, że liczba odwiedzających galerie handlowe w Black Week była generalnie o 7,2 proc. większa niż średnia z pozostałych 12 tygodni. W dniach 22-28 listopada centra handlowe odnotowały około 25,5 mln wizyt, co znacząco wyróżnia ten okres na tle wcześniejszych 12 tygodni. — informuje Tomasz Władziński, CMO i współzałożyciel dataplace.ai, firmy specjalizującej się w usługach typu location intelligence.
Analiza przeprowadzona przez dataplace.ai pokazuje, że największe zmiany w ruchu zanotowały duże aglomeracje miejskie. Z kolei mniejsze miasta generalnie nie zyskały wiele w stosunku do tygodnia sprzed Black Week. Tam ruch w galeriach w czarnym tygodniu był zazwyczaj przeciętny, a czasem nawet mniejszy.
Znacznie większe wzrosty sprzedaży w dni promocyjne, ale też w weekendy, w sklepach w największych miastach nie oznaczają, że w mniejszych miejscowościach potencjał sprzedażowy jest gorszy – zauważa Tomasz Władziński. – Po prostu ograniczona jest tam jeszcze dostępność wielu produktów, a poszczególne marki dopiero zaczynają dostrzegać i rozumieć trendy i potrzeby mniejszych miejscowości, których potencjał wciąż pozostaje niewykorzystany. Zmusza to mieszkających tam do wyjazdów na zakupy do największych miast, gdzie mają do dyspozycji znacznie szerszy asortyment – wyjaśnia.
W swojej analizie dataplace.ai przyjrzało się również ruchowi w centrach handlowych w piątki przed Black Friday. Z zestawienia tego wynika, że piątkiem z największym odsetkiem odwiedzających je był 12 listopada – skupił on ponad 21 proc. tygodniowego ruchu. Dla Black Friday było to ponad 18 proc. W pozostałych analizowanych tygodniach odsetek ten wahał się pomiędzy 15 a 17 proc.
12 listopada wypadał w tym roku w tzw. długi weekend, co zapewne zachęciło wiele osób do odwiedzenia centrów handlowych. Może więc polscy konsumenci są gotowi na prawdziwy Black Friday, niczym w USA, choć jednak woleliby zapewne, by wypadał w inny dzień. — mówi Władziński.