Szacuje się, że roczna stopa wzrostu e-commerce do 2025 roku wyniesie w skali globalnej średnio 6,29 proc. W niektórych regionach wskaźnik ten może wynieść powyżej 10 proc. W 2022 roku przychody ze sprzedaży internetowej wzrosną do 6,54 mld USD, w porównaniu z 3,53 mld USD w 2019 r.
Za sprawą kryzysu COVID-19 gospodarka cyfrowa nabrała dodatkowego rozpędu. Podczas zamknięcia w domach ludzie zainteresowali się zakupami online intensywniej niż kiedykolwiek wcześniej. Sprzedawcy zaczęli na szerszą skalę wdrażać nowe technologie, które stworzyły relacje z kupującymi i sprawiły, że obsługa klienta stała się szybsza i wygodniejsza. Co czeka nas w 2022 roku?
1) Rozwój aplikacji mobilnych
Rynek e-commerce od kilku dobrych lat odnotowuje dynamiczne wzrosty. Ciągłe zainteresowanie zakupami online — nawet w czasie ponownego otwarcia sklepów stacjonarnych — sugeruje, że firmy będą osiągać w tym kanale coraz lepsze wyniki. Rosnącą popularnością cieszy się handel mobilny (m-commerce), który ma szansę wedrzeć się do głównego rynkowego nurtu jako preferowany kanał zakupów. Jest to możliwe dzięki całej gamie technologicznych rozwiązań, które ułatwiają użytkownikom zakupy za pomocą smartfonu. Coraz częściej wybierają oni aplikacje mobilne niż strony internetowe, stawiając na jakość i funkcjonalność.
Popularyzacja zakupów z użyciem urządzeń mobilnych będzie wymuszać więc na właścicielach e-sklepów tworzenie rozwiązań, które zapewnią klientom natychmiastowe i spersonalizowane zakupy. Jednocześnie, sprzedawcy będą mogli wykorzystywać funkcje mobilne i analitykę aplikacji, aby przyciągnąć, zatrzymać i intuicyjnie zrozumieć zachowania zakupowe dotychczasowych i nowych użytkowników.
Co ciekawe, m-commerce już w 2020 r. odpowiadał aż za 65 proc. globalnej sprzedaży w kanałach elektronicznych. Jednak to zjawisko występuje z różnym natężeniem w poszczególnych regionach świata. Kraje Azji i Pacyfiku oraz Chiny wykazują szczególnie wysokie nasycenie m-handlem (sprzedaż mobilna w tym regionie stanowi 80 proc. sprzedaży online) i mają spory udział w globalnej sprzedaży (niemal 50 proc. światowego m-handlu przypada na Chiny). Pozostałe regiony (Europa Zachodnia, Ameryka Północna, Ameryka Łacińska, Europa Środkowo-Wschodnia) pozostają zdecydowanie w tyle, a na m-handel przypada tam zaledwie 40 proc. To się będzie jednak zmieniać. Europa Środkowo-Wschodnia jest jednym z najbardziej perspektywicznych rynków dla tego rodzaju usług. Dzięki dużemu zainteresowaniu aplikacjami będą one głównym czynnikiem wzrostu sprzedaży, zwłaszcza wśród dysponujących ogromną siłą nabywczą millenialsów i przedstawicieli pokolenia Z.
2) Q-commerce, czyli jak najszybciej dostarczyć towar do klienta
Jednym ze skutków pandemii była rosnąca lawinowo liczba sklepów i usług online. Rynek odpowiadał na potrzeby konsumentów, którzy w czasie lockdownów zwiększyli częstotliwość zakupów w Internecie. Klienci wciąż kupują dużo i często i to się szybko nie zmieni. Chcą też jak najszybciej otrzymać swoje zamówienie. Stąd dynamiczny rozwój trendu q-commerce, czyli szybkiej sprzedaży. Do tej pory system ten był domeną głównie branży e-grocery. Obecnie na rynku ekspresowych dostaw prym wiodą takie aplikacje jak Lisek, Glovo, Jokr, Swyft czy Stuart, które zobowiązują się do dostaw w ciągu pół godziny. W ostatnich miesiącach można także zauważyć, że popularne sklepy convenience czy duże sieci spożywcze poszerzają swoją ofertę zakupów online o opcję q-commerce.
Dostawa zakupów w mniej niż pół godziny od zamówienia wymaga od firm jak najsprawniejszego dostępu do produktów. Aby przyspieszyć ten proces, budują minimagazyny, tzw. dark stores. W przypadku branż innych niż spożywcza taki model nie jest tak prosty, co nie znaczy, że niemożliwy. Sieć salonów stacjonarnych eobuwie.pl, którą rozwijamy, projektowana jest właśnie w ten sposób, aby obsługiwać zamówienia w ramach usługi ekspresowej. Już teraz dostawę tego samego dnia umożliwiamy w największych polskich miastach. Rozwój zaplecza logistycznego i koncentracja na efektywnym łańcuchu dostaw są więc kluczowym elementem w realizacji tych ambitnych celów.
W przypadku dostaw będzie się kształtował jeszcze jeden trend. Mowa tu o wykorzystaniu opakowań wielokrotnego użytku przy wysyłce zamówień. Takie rozwiązanie już dziś testują firmy Inpost i MODIVO. Za sprawą tego systemu możliwe będzie nawet dziesięciokrotne zmniejszenie zapotrzebowania na opakowania służące do dystrybucji produktów. W niedalekiej perspektywie towary będą więc docierać do klientów nie tylko szybciej, ale przede wszystkim w zgodzie ze zrównoważonym rozwojem i poszanowaniem środowiska.
3) Buy now, pay later – czyli odroczone, korzystne dla klienta płatności
Według danych rynkowych prawie 20 proc. właścicieli sklepów internetowych w Polsce wciąż udostępnia tylko jeden sposób płatności, a 22 proc. dwa sposoby. Natomiast jedynie nieco ponad jedna czwarta oferuje trzy metody rozliczeń. Ograniczony wybór zmniejsza ich konkurencyjność wobec innych marek, a zwłaszcza wobec dużych platform sprzedażowych. Przyszłością są płatności mobilne: usługa skonfigurowana tak, że pozwala rozliczyć zakup niemal jednym kliknięciem. Uwagę należy zwrócić też na płatności odroczone. Model kup teraz, zapłać za miesiąc albo nawet później, rozwija się coraz prężniej. Szacuje się, że skumulowany roczny wskaźnik wzrostu (CAGR) dla globalnego rynku BNPL (buy now, pay later) wyniesie 22,4 proc. do 2028 roku i będzie warty ponad 20 mld dolarów.
Wśród głównych czynników napędzających tak dynamiczny rozwój wymienia się: szeroką liczbę korzyści dla klientów oraz innowacyjnych rozwiązań technologicznych, a także nawiązywanie kolejnych partnerstw pomiędzy firmami takimi jak PayPo, Twisto czy Klarna ze sklepami z takich branż jak: fashion, elektronika i media oraz DIY. Z punktu widzenia kupującego jest to atrakcyjna opcja – można szybko nabyć produkty, na które w danym momencie brakuje pieniędzy. W tym modelu najchętniej kupowanymi artykułami są te, należące do segmentu premium: elektroniki, odzieży, w tym zwłaszcza produkty sprzedawane w limitowanej edycji. Usługa płatności odroczonych będzie zyskiwała na popularności, dzięki wdrażaniu ich przez liderów rynkowych.
4) Social commerce, czyli jak sprzedawać w mediach społecznościowych
Kolejnym trendem zyskującym na popularności jest social commerce. Jest to model często wykorzystywany przez firmy D2C (Direct to Consumer), których celem jest zamknięcie w jednym miejscu całego doświadczenia zakupowego – znalezienia produktu, podjęcia decyzji i realizacji transakcji. Wszystko dzieje się na platformie mediów społecznościowych (Facebook, Instagram, Pinterest, TikTok), gdzie konsumenci, w tym szczególnie przedstawiciele milenialsów oraz pokolenia Z, mają możliwość zapoznania się z opiniami innych osób lub skontaktowania się ze sprzedawcą bezpośrednio przed zakupem produktu. Z drugiej strony sprzedawcy potrafią wejść w codzienne życie konsumentów, tworzyć historie, budzić emocje i uzyskiwać cenne informacje zwrotne.
W tym modelu zawiera się także jeszcze inny trend, czyli live commerce (sprzedaż na żywo). Można się spodziewać, że w 2022 roku coraz więcej firm będzie korzystać z uwagi widzów i prowadzić sprzedaż podczas wejść na żywo. Szacunki rynkowe pokazują, że już 73 proc. firm prowadzi tego typu aktywność (wśród nich także eobuwie.pl), a 79 proc. zamierza zacząć w ciągu najbliższych trzech lat5. Dziś to przede wszystkim domena największych firm, ale należy się spodziewać, że także mniejsi gracze zaczną korzystać z tego typu rozwiązań. Szacuje się, że tylko w USA rynek ten w 2025 roku będzie wart 79,6 mld dolarów.
5) Omnichannel i marketplace – niech cię zobaczą
Liczba użytkowników i potencjalnych klientów na portalach społecznościowych będzie rosła. Ale to nie znaczy, że znikną z innych miejsc. Każdy preferuje własny sposób zakupu i nie wszyscy czują się komfortowo, kupując towary za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dlatego trzeba być zauważalnym w jak największej liczbie miejsc. Omnichannel to metoda sprzedaży wykorzystująca wszystkie dostępne kanały, zarówno online, jak i offline. Kluczowe jest utrzymanie takich samych cen i warunków zakupu czy reklamacji we wszystkich miejscach. Statystyki pokazują, że niemal 85 proc. klientów nie kupi przedmiotu, dopóki nie zobaczy go wiele razy.
Dodatkowo dziś wielu kupujących korzysta z możliwości porównywania cen. To skutkuje tym, że klient wybiera najlepszą dla siebie ofertę. Czasami widzi jakiś produkt w sklepie internetowym, a potem szuka go w sieci lub w sklepie stacjonarnym. Z pomocą przychodzi wszechmocny Google. To sprawia, że pojawienie się na różnych platformach, zwiększa szansę na skuteczne dotarcie do klienta.
Jednym z kanałów, które pojawiają się w strategiach omnichannelowych są platformy sprzedażowe, czyli marketplace. Stają się coraz częściej dla tradycyjnych sprzedawców, jak i tych internetowych, podstawowym kanałem sprzedaży. Są one wygodnym rozwiązaniem, ponieważ przyciągają nowych klientów i zapewniają ich obsługę. Nie bez znaczenia jest to, że marketplace uwiarygadnia asortyment mniej znanych sprzedawców i są bardzo dobrym sposobem na testowanie nowych produktów, gdyż można z nimi bardzo szybko trafić do dużej liczby klientów bez ponoszenia znacznych kosztów.
Największa zmiana to wprowadzenie odroczonych płatności. Osobiście korzystam z Twisto bo według mnie mają najprostsze zasady i dobrze zrobioną apkę, w której można kontrolować swój budżet.