Pandemia pokrzyżowała wiele planów, ale wpłynęła też na rozwój trendu szybkich dostaw, zwłaszcza w branży gastronomicznej. Q-commerce coraz częściej przygląda się też segment spożywczy. Choć sklepy stacjonarne – a zwłaszcza super- i hipermarkety – są nadal dominującym kanałem sprzedaży żywności, to ich udział spada z roku na rok kosztem kanału online, który „uśmiecha się” do ekspresowych dostaw. Jego średnioroczny wzrost ma już wkrótce wynieść 28%. Wygląda więc na to, że zasady rządzące ostatnią milą czekają dalsze zmiany. W jakim kierunku?
Jeszcze do niedawna next-day delivery (dostawa na następny dzień od chwili złożenia zamówienia) i gwarancja dostarczenia do klienta świeżych produktów w krótkim czasie były zadaniem wręcz karkołomnym, za które konsumenci byli w stanie dopłacić. Ostatnie kilka lat okazało się jednak na tyle przełomowe, by udowodnić, że pożądanym standardem może być nie tylko dostawa dzień po złożeniu zamówienia, ale już w ciągu kilkudziesięciu minut od kontaktu z firmą – i to w cenie. Konsumenci zachęceni możliwością szybkich dostaw w trakcie pandemii, oczekują tego samego również kiedy nie jest ona już głównym tematem. Co więcej, ich wymagania w stosunku do firm nadal rosną – wkrótce nie wystarczy im jedynie szybka dostawa jedzenia, a na czas realizacji wynoszący kilka dni roboczych nie będzie już miejsca w żadnym sektorze.
Rynek musi nadążyć za zmieniającymi się trendami oraz coraz większymi oczekiwaniami konsumentów. To nie tylko wydarzenia z marca 2020 roku, ale też szybki rozwój gospodarczy nieustannie zmieniają ich nastawienie.
E-grocery na czele peletonu
Na czoło zmian w e-commerce wybija się segment spożywczy. Jak wynika z prognozy rozwoju rynku e-commerce przeprowadzonej przez PwC – średnioroczny wzrost e-grocery do 2026 r. ma wynieść 28%, podczas gdy prognozy dla całego rynku e-commerce zakładają 12%. Dzięki takiemu przyspieszeniu podwoi się udział produktów spożywczych w całkowitej sprzedaży przez internet – z obecnych 5 do 11% w 2026 roku.
– Trend szybkich dostaw w branży spożywczej z jednej strony może stanowić odpowiedź na oczekiwania nowego, cyfrowego pokolenia konsumentów, wymagających obsługi „tu i teraz”, z drugiej okazać się realnym wsparciem w nagłych sytuacjach dla różnych grup społecznych. Mówiąc o quick commerce, należy jednak zdawać sobie sprawę z ograniczeń, zwłaszcza tych logistycznych. W praktyce usługa ta może być oferowana przez wybrane grono dostawców, przede wszystkim w ramach największych aglomeracji, gdzie możliwe i rentowne staje się utrzymanie odpowiedniej siatki kurierów i punktów sprzedaży, bądź mini magazynów. To warunkuje obecność graczy na rynku. – mówi Agnieszka Majewska, General Manager w Stuart.
Gastronomia inicjatorem rozwoju q-commerce
Jednak to nie branża spożywcza, a gastronomiczna postrzegana jest jako prekursor i „poligon doświadczalny” dostaw ekspresowych. Choć w zeszłym roku zanotowała ona spadek wartości o 12% w stosunku do 2020 roku (wartość rynku w 2021 to 8,79 mld zł), suma zamówień online z restauracji może przekroczyć 10 mld zł już za 3 lata.
Czas pandemii był sprawdzianem dla tysięcy barów i restauracji w Polsce. Te biznesy, które elastycznie dostosowały się do szybko zmieniających się okoliczności prawnych i faktycznych, mimo strat, utrzymały się na rynku. W wielu przypadkach kluczem do sukcesu okazało się zorganizowanie szybkiej dostawy zamówienia pod drzwi klienta.
Czy w takim razie trend q-commerce, oznaczający szybkie, realizowane tego samego dnia dostawy, to dobry kierunek także dla spożywczego e-handlu, a nawet szerzej – całego rynku e-commerce? Z pewnością tak, choć ewolucja q-commerce wymaga budowania świadomości odbiorców w zakresie dostępnych możliwości, pamiętając przy tym o innych aspektach, które liczą się dla nowoczesnego konsumenta. Jednym z nich jest wiedza na temat tego, czy zamawiane produkty zostały dostarczone w sposób zrównoważony, bez śladu węglowego. Dane wskazują bowiem jednoznacznie – to dostawy na etapie tzw. ostatniej mili mają największy udział w emisji dwutlenku węgla w całym łańcuchu dostaw.
O ekologiczność dostaw można zadbać, nie tylko inwestując w bezemisyjną flotę pojazdów – od jednośladów po auta elektryczne, ale też aktywnie, metodycznie wpływając na inteligentne planowanie tras dostaw. W Stuart korzystamy z naszej autorskiej technologii, przy pomocy której możemy skracać dystans, jaki pokonuje każda paczka. Inteligentna logistyka staje się możliwa dzięki zsumowaniu kilku czynników, takich jak dostępność kurierów, pojemność pojazdów, lokalizacja minihubów magazynowych czy wreszcie miejsc docelowych, do których muszą dotrzeć zamówienia. Aby móc na bieżąco monitorować, jakie korzyści przynoszą nasze działania, śledzimy emisję obejmującą cały łańcuch wartości. Na francuskim rynku wprowadziliśmy też program, w ramach którego nasi klienci biznesowi mogą ocenić wpływ dostaw ich produktów na środowisko. Dzięki podejmowaniu takich kroków kurierzy stają się jednym z ważniejszych elementów nowoczesnej tkanki miejskiej – wyjaśnia Agnieszka Majewska ze Stuart.
Trend q-commerce rozwijany zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju ma wielki potencjał demokratyzacji. Z powodzeniem może znaleźć zastosowanie różnych gałęziach retailu. Firmy oferujące sprzedaż wysyłkową powinny mu się zatem baczniej przyjrzeć i wyciągnąć wnioski, ponieważ szybka i sprawna realizacja zamówień zaczyna mieć dla konsumentów znaczenie nie mniejsze niż cena czy jakość oferowanych produktów. Dostawa tego samego dnia zaczyna się stawać nie „miłym dodatkiem”, a oczekiwaniem związanym z każdym zakupem online.