Na Ziemi jest już 8 miliardów osób – pokazał najnowszy raport ONZ World Population Prospects 2022. Jeszcze przed końcem tego wieku liczba ludzi na świecie osiągnie bilans dwucyfrowy. Jednym z efektów tego demograficznego expressu mogą być stumilionowe miasta – zapowiada Karolina Kaim, CEO Blueprint Group. Według specjalistki branży nieruchomości trend na skupianie coraz większej liczby ludności w ośrodkach miejskich widać od dawna i będzie się on tylko nasilał.
Lagos razy pięć
Pewnie mało kto pamięta raport ONZ WPP z 2007 roku, a wtedy właśnie zapowiedziano wielki demograficzny przełom. W kolejnym roku (2008), po raz pierwszy raz w historii świata, liczba ludności miejskiej miała zrównać się z liczbą mieszkańców terenów wiejskich, po czym stale, coraz bardziej ją wyprzedzać. Obecnie Bank Światowy ocenia, że ponad 56% ludzkości żyje w miastach. Za 30 lat będzie to niemal 70% – prognozuje ONZ.
Megamiasta, liczące około stu milionów mieszkańców, mogą powstawać np. w Afryce. Lagos, Kinszasa, Kair itd. – wiele tamtejszych ośrodków miejskich może rozrosnąć się wielokrotnie, głównie dzięki przyrostowi naturalnemu, który akurat tam, obok Azji, będzie największy. Na drugim biegunie będą ogromne miasta w najbogatszych regionach, które rosnąć będą głównie dzięki migracji ludności. – dodaje Karolina Kaim.
W tegorocznym raporcie ONZ wyraźnie widać, że innym czynnikiem, który sprawia, że będzie nas coraz więcej na Ziemi, szczególnie w miastach, jest konsekwentnie poprawiająca się średnia długość naszego życia. Przed pandemią było to około 73 lat. Do 2050 roku będzie to już przeszło 4 lata dłużej. A to oznacza, że miasta będą musiały „wymyślić” nowy sposób na funkcjonowanie.
Pozamiejski paradoks
Wobec powyższych danych kluczową staje się gruntowna reforma funkcjonowania miast. A tu zacząć musimy od siebie – zapowiada CEO Blueprint Group.
Bliska jest mi koncepcja profesora Carlosa Moreno 15-minutowego miasta, gdzie wszystkie usługi mamy w najbliższej okolicy. Nie musimy jechać samochodem do lasu, by biegać, w ogóle nie musimy używać samochodu w drodze do pracy. To zresztą już powoli się dzieje, na szczęście dla środowiska naturalnego. Coraz częściej ludzie za swoje „biuro” mają tzw. trzecie miejsce – strefę coworkingową, kawiarnię czy po prostu ławkę w parku. To jest nasza szansa na miasta eko, ale zależy to od nas samych. – wyjaśnia Karolina Kaim.
To miasta, paradoksalnie, zaczną być bardziej eko, bo wyeliminują samochody. Poza miastem, przy dużych odległościach, życie bez auta będzie dużo bardziej uciążliwe, wyjaśnia architektka. Ośrodki miejskie, jej zdaniem, będą musiały jednak stawić czoła dwóm dużym wyzwaniom – ponownemu użyciu odpadów i… budynków. Te ostatnie są obecnie odpowiedzialne za niemal 40% produkcji CO2, a przy wielomilionowej liczbie mieszkańców miast nawet najlepsze usługi wywożenia śmieci zawiodą.