epoint

Pyrkon to zdecydowanie ta coroczna impreza, którą mam zaznaczoną serduszkiem w kalendarzu. Przyszła więc pora by odpowiedzieć na najważniejsze pytanie – jak to jest być pyrkonowiczem? Dobrze?

Podobnie jak w ubiegłym roku, także w tym nie mogłem odpuścić sobie wyjazdu na Pyrkon 2023. Przez 3 dni (16-18 czerwca) mogłem nasłuchać się słynnego okrzyku „zamknij się”, spędzać godziny rozmawiając na temat Gwiezdnych Wojen, a przy okazji podziwiać cosplayerów oraz ich artystyczne dzieła. Pyrkon samej swojej definicji nie pozwala na nudę – prelekcje, liczne warsztaty oraz pokazy. Przy okazji portfel przeżył mękę… Rozpocznijmy więc popkulturową podróż!

Pyrkon 2023, czyli moc atrakcji

Praktycznie całe Targi Poznańskie zostały zajęte przez tegoroczny Pyrkon i w (prawie) każdej hali czekały atrakcje na fanów popkultury. W hali nr 3 znaleźć można było liczne wioski przygotowane przez różne fandomy – od klasycznej fantastyki, po klimaty postapo, po fanów Warhammera 40k. Na podorędziu mieli oni różne konkursy oraz wyzwania dla chętnych pyrkonowiczów. Jednocześnie chętnie „zarażali” słuchaczy miłością do swojego ulubionego uniwersum. Z kolei męki finansowe można było przeżywać w hali 5 oraz 5A gdzie rozstawili się wydawcy. Od figurek, kubków oraz koszulek, po wszelkie rękodzieła czy biżuterię. Moim zdaniem Pyrkon to idealne miejsce, aby uzupełnić popkulturową biblioteczkę, bo żadne inne przedmioty nie miały tak wielu przecen, jak właśnie książki.

Co rusz to wydatki na tych stoiskach!

Do tego dochodziły liczne warsztaty czy prelekcje popularnonaukowe bądź dotyczące samej popkultury. Mnie spodobały się zwłaszcza warsztaty z dubbingu, na których dowiedziałem się sporo o pracy aktora dubbingowego (jednocześnie umarły tam moje nadzieje na wykonywanie dubbingu). Obok rozwijania swoich zdolności oraz poszerzania wiedzy można było także pograć w planszówki (dostępne 24/7) czy uczestniczyć w sesjach papierowych RPG. Do tego dochodzi strefa retro gier czy liczne stanowiska gamingowe przygotowane przez Nintendo. Na Pyrkonie nie da się nudzić i tylko największe marudy mogłyby sobie nie znaleźć zajęcia. Na terenie targów można było znaleźć hutę miedzi i przekonać się, na czym polega praca z tym rodzajem metalu. Dla fanów rękodzieła oraz kolekcjonerstwa czekały także liczne wystawy. Wrażenie zrobiło dla mnie zwłaszcza pokaźna kolekcja klocków LEGO. Parę zestawów spowodowało u mnie nostalgiczne powroty do przeszłości, bo przypominały mi dzieciństwo.

Marzenie każdego dzieciaka… i ogromnej części dorosłych

Jednym z głównych punktów programu jest oczywiście Maskarada, czyli konkurs na najlepszy cosplay. Jest on o tyle ważny, że finaliści reprezentują Polskę podczas finału Mistrzostw Europy ECG – European Cosplay Gathering w Paryżu. W kategorii solo zwyciężyła Dominika „Mika” Mazurek jako Tiny Tina z Borderlands 3. W kategorii drużynowej nagroda trafiła w ręce trio z Alice: Madness Returns – Pauliny „LinaSakura” Strzałkowskiej, Wiktorii „Shironi” Wędroch oraz Dominika „Ruki” Krawczyk. Co prawda wejście na Salę Ziemi, gdzie konkurs się odbywał, graniczyło z cudem, ale na szczęście można było obejrzeć pokaz także na zewnątrz targów dzięki potężnemu telebimowi.

Dziadku jesteś moim idolem!

Chwilo trwaj!

To, co jest cudowne w Pyrkonie, to atmosfera. Pyrkonowicze to najbardziej kolorowi i pozytywnie zakręceni ludzie w Polsce. Nie dość, że mają bardzo pozytywne nastawienie, to swoimi przebraniami oraz ozdobami uświetniają całą imprezę. Jednocześnie normą jest u nich całkowicie spontaniczne zachowania. Osobiście byłem świadkiem przypadkowych oświadczyn, konkursu karaoke czy przemarszu kultu ananasa. Każdy centymetr targów poznańskich obfitował w jakieś niespodzianki. Właśnie to wszystko sprawia, że przez 3 dni Poznań staje się prawdziwą geekowską stolicą!

W fanach Gwiezdnych Wojen moc jest bardzo silna!

I co roku widać, że wiek nie ma tutaj żadnego znaczenia. Przekrój był tak ogromny, jak to tylko możliwe. Owszem wciąż dominuje tutaj młodzież poniżej 20. roku życia, ale nie brakowało także rodziców z dziećmi (dla których przygotowano także specjalny kącik) czy starszych osób. Jednocześnie dzięki temu wszystkiemu człowiek może złapać chwilę oddechu wobec szarej rzeczywistości. Będąc na Pyrkonie człowiek nie przejmuje się pracą czy rachunkami do opłacenia, a rzuca się w wir dyskusji czy Vegeta kiedyś pokona Goku, że trylogia Gwiezdnych Wojen od Disneya jest słaba albo czy Naruto to najlepsze anime na świecie. I takie dyskusje toczy się z ludźmi przebranymi za humanoidalne wilki bądź postacie z mangi. Nic dziwnego, że tak bardzo uwielbiam Pyrkon…

Czy autor tekstu zrobił deal z Hermaeus Mora? Możliwe…

Pyrkon, Pyrkon nigdy się nie zmienia

Nie można na Pyrkonie narzekać ani na ilość atrakcji, ani na cudowną atmosferę. Jednakże, jak co roku można ponarzekać na organizację. Co prawda w edycji 2023 udało się pokonać Kolejkon (chociaż ten i tak ciągnął się na zakup biletów), tak przepływ informacji na poziomie organizatorzy-uczestnicy był tragiczny. O wielu wydarzeniach dowiadywałem się albo po fakcie, albo w ich trakcie. Najbardziej zabolała mnie nieobecność na koncercie samego Paula Romero, czyli kompozytora, który stworzył ścieżki dźwiękowe dla serii Heroes of Might and Magic. Tyle dobrego, że niezwykłe widowisko było transmitowane na wielkim telebimie przed salą 13, bo pewnie nie wybaczyłbym sobie tej okazji do końca życia…

Nintendo zapewniło sporo przestrzeni dla graczy

Same warsztaty i prelekcje także cierpiały na brak czasu. Wiadomo, że na konwencie czas płynie nieco inaczej, ale organizatorzy mogliby się postarać, aby pewne rzeczy nie działy się z opóźnieniem bądź nie były przerywane w połowie. Kilka osób, z którymi rozmawiałem, przyznawały, że pewne prelekcje – zaplanowane na 45 minut – kończyły się, zanim na dobre się rozkręciły. Inne z kolei były zbyt długie, przez co stawały się nużące. Moim zdaniem lepiej byłoby, aby tych punktów programów było mniej, za to pozwalałyby ich twórcom w pełni wykorzystać swój potencjał.

Fani One Piece mieli co robić na Pyrkonie

Ogólnie znalezienie informacji odnośnie najważniejszych wydarzeń, prelekcji lub gości na oficjalnej stronie imprezy było niemożliwe – jedyne co tam dostajemy to ogólniki, że ktoś lub coś będzie na Pyrkonie. Jedyną alternatywą jest szukanie informacji w informatorze liczącym ponad 44 strony (co było nader irytujące ze względu na „gazetowy format”), ewentualnie korzystanie z aplikacji mobilnej Konwencik. Szkoda, że organizatorzy nie połasili się na tworzenie jakiś grafik bądź pigułek informacyjnych na każdy dzień – to znacząco ułatwiłoby funkcjonowanie pyrkonowiczom. Niestety ten chaos informacyjny spowodował, że kilka ciekawych elementów programu mi umknęło. Dlatego za rok dokładnie przestudiuje program, zakreślając, co dokładnie mnie interesuje.

I tak pojadę za rok!

Co tu dużo mówić, spędziłem świetne 3 dni w towarzystwie wspaniałych geeków i mogłem zapomnieć o rzeczywistości. Pyrkon to ten magiczny okres, gdy nie przejmujemy się niczym innym niż prelekcjami, belgijką, kultem ananasa oraz czy nasza ulubiona franczyza dostanie kolejną adaptację. Żadna inna impreza w Polsce nie ma tak niepowtarzalnego klimatu. A ja już kończę swój przydługawy wywód na temat tego zacnego konwentu, bo zaraz będzie ciemno…

Mateusz Zelek

To tylko Mandalorianie, nie przejmuj się
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments