epoint

Michał Blicharz, VP Product Development w ESL FACEIT GROUP, w rozmowie z ISBtech o turnieju Counter-Strike, Intel Extreme Masters Katowice i rozwoju esportu.

Za nami premiera Counter-Strike 2 – długo wyczekiwanego tytułu, który zastąpi Counter-Strike: Global Offensive. Jak wydarzenie to wpłynie na kształt Intel Extreme Masters w Katowicach?

Pod względem formatu turnieju czy w kontekście czysto software’owym turniej nie zmieni się wiele. Proszę wybaczyć być może nudną odpowiedź, ale to będzie historia typu „przyszedł pan informatyk i wymienił wszystkim w biurze Windowsa na nowszą wersję.” Turniej ma swoją tradycyjną formułę i nowa gra na nią nie wpłynie.

Nie jest to więc rewolucja, a po prostu ewolucja w historii esportu?

To kolejny tom trylogii, czyli naturalna progresja tej samej historii. Nie oznacza to jednak, że CS2 nie niesie ze sobą kilku poważnych zmian. Zdecydowanie największa dotyczy punktowania meczów z Max Rounds 30 (trzeba wygrać 16 z 30 rund, by zwyciężyć mapę) na Max Rounds 24 (trzeba zdobyć 13 punktów). Mecze są dzięki temu krótsze, bardziej dynamiczne, a błędy kosztują więcej drużynę, która je popełnia. Na razie zespoły czują się z tym dość niekomfortowo, ale gra się jeszcze zmieni.

Podczas pierwszego turnieju w Counter-Strike 2 na Intel Extreme Masters w Sydney wiele mówiło się o poprawnym korzystaniu z granatów (zachowanie granatów jest inne niż w CS:GO) i wielu innych drobiazgach, ale to są rzeczy bardziej podobne do przesiadania się z kortów ziemnych na trawiaste w tenisie. Piłka odbija się inaczej, podłoże daje inny opór pod stopami, ale nadal jest to tenis. To samo dotyczy zmiany z CS:GO na CS2.

Jakie są najważniejsze wyzwania idące za przeskokiem z ery CS:GO na CS2?

My już jesteśmy gotowi, co potwierdził bardzo udany zresztą turniej Intel Extreme Masters w Sydney. Z punktu widzenia graczy trzeba chyba wyposażyć się z mocniejszy sprzęt, co z jest korzystne dla partnerów takich jak Intel, a więc też dla nas.

Jak premiera ta może wpłynąć na odbiór Intel Extreme Masters Katowice w przyszłym roku? Spodziewacie się wzmożonego zainteresowania kibiców na miejscu, widzów przed monitorami czy partnerów?

Counter-Strike 2 to powiew świeżości. Można to trochę porównać do okresu przed nowym sezonem w ligach piłkarskich. Pojawia się bardzo wiele pytań. Kto ma najlepszy skład? Jak będą grać z nowym trenerem? Jak dobrze wkomponuje się nowy zawodnik do formacji? W CS2 w tej chwili wiele odświeża swoje zespoły, a wszystkie ekipy szukają najlepszego sposobu na wygrywanie meczów. Nowa gra wymaga stworzenia nowych taktyk, mimo że podstawowe umiejętności są te same

Wszystkie odpowiedzi na kluczowe pytania poznamy w Katowicach, co budzi wielkie
zainteresowanie. Pod tym względem turniej jest ciekawszy, niż kiedykolwiek. Tu
może być kosmos.

Czy szykujecie na tę okazję coś wyjątkowego – czego w przeszłości w Katowicach jeszcze nie widzieliśmy?

Turniej w Katowicach to najstarsze, wciąż trwające rozgrywki Counter-Strike w historii i siłę czerpie przede wszystkim ze swojej tradycji, ale zawsze staramy się czymś zaskoczyć. Podkreślam: zaskoczyć, więc nie zdradzę jak i czym!

Intel Extreme Masters Katowice 2024 niejako rozpocznie kalendarzowy rok Counter-Strike’a. Czy jako przedstawiciel EFG dostrzegasz na horyzoncie trendy, które mogą kształtować esport w przyszłości?

Czytałem niedawno książkę, że według badań większość przewidywań tzw. ekspertów się nie sprawdza. Zaglądanie w kulę pozostawiam więc tym specjalistom. Bardzo nudna i nieciekawa prawda jest taka, że szczególnie w grach komputerowych przyszłość jest trudna do przewidzenia. Dlaczego? Bo skoki rozwojowe esportu zależą od powstawania nowych gatunków gier, a ta zależy od kreatywności twórców gier. Kreatywność z definicji daje nam coś, czego wcześniej nikt nie wymyślił i nie przewidział.

Jak oceniasz aktualną kondycję esportu? Czy branża znajduje się w dobrym miejscu?

Według prasy w USA mamy w tej chwili esportową zimę, ale ja uważam, że niepoprawnie zdiagnozowano sytuację. To nie jest kryzys esportu. To kryzys modelu esportowego opartego na zamkniętych ligach, szczególnie popularnego właśnie w USA. Wygląda na to, że po tym, jak ligi te ustabilizowały się na pewnym poziomie rzeczywistość, marzenia inwestorów drużyn sprzed kilku lat nieco się rozbiegają. To dobry moment. Wiemy, gdzie jest podłoga, więc możemy budować na solidnych fundamentach.

Ten problem dotyczy przede wszystkim tzw. modelu franczyzowego, więc imprez takich jak Intel Extreme Masters raczej nie dotyka. My mamy się dobrze. Oczywiście trwa kryzys finansowy i w jakimś stopniu tymczasowo wpływa na esport, ale to zjawisko, które dotyka wszystkiego wokół, a nie tylko esportu.

W 2014 roku w katowickim Spodku puchar wznieśli Polacy z Virtus.pro, na dobre rozpoczynając w kraju boom na esport. Jak ważnym z perspektywy organizatora jest udział krajowej drużyny w turnieju tej rangi?

Udział lokalnej drużyny to dodatkowy los na loterii. Nam jako organizatorom potrzebne są emocje. Sport to emocje właśnie. Czyste, prawdziwe, bez netflixowej świadomości, że za wzruszającą sceną kryje się wytrawny scenarzysta. Ja nie pamiętam dokładnie wszystkich wyników poszczególnych turniejów, ale bardzo dobrze pamiętam konkretne chwile i konkretne emocje.

Udział krajowej drużyny niesie ze sobą szansę, że jak ta drużyna odpali, to na finałach będzie taka petarda, że ludzie zapamiętają to na lata. Taka petarda odpaliła nam na IEM Rio w 2022 roku tak mocno, że do dzisiaj dudni mi w głowie. Brazylijska FURIA ograła wtedy Natus Vincere w ćwierćfinale. Nie zawsze zdarza się wielki sukces gospodarza, ale lepiej taki los mieć w kieszeni, niż go nie mieć.

Jak wygląda aktualnie sytuacja Polaków w świecie Counter-Strike’a – czy istnieje szansa na to, że w najbliższej przyszłości reprezentant Polski podniesie trofeum w Katowicach?

Mamy w tej chwili kilku zawodników klasy światowej, ale są rozsiani po różnych międzynarodowych drużynach. Co jednak najważniejsze – odnoszą sukcesy. Filip „NEO” Kubski wygrał jako trener IEM Sydney z FaZe Clan. Paweł „dycha” Dycha zdobył mistrzostwo IEM Dallas i regularnie melduje się z ENCE w półfinałach i finałach turniejów. Kamil „siuhy” Szkaradek zwyciężył ESL Pro League 18 w barwach MOUZ. A to tylko kilka przykładów. W dodatku 9INE jest ciekawym i w całości polskim zespołem. To zawsze otwiera szansę na wzruszające chwile dla publiczności.

Co wyróżnia Intel Extreme Masters w Katowicach na tle innych wydarzeń esportowych na świecie?

To najstarszy turniej tego rodzaju. Pierwszy raz trofeum główne Intel Extreme Masters wygrano w 2007 roku w Hanowerze, nota bene przez polski zespół PGS Gaming, czyli Złotą Piątkę. Za kilka lat będziemy mówili, że na pucharze zapisane jest 20 lat esportu. Od 2014 roku wygrywa się go w Katowicach, które znów są najstarszą imprezą tego rodzaju. Większość uczestników turnieju oglądała go jako dzieciaki marzące o wygraniu czegoś wielkiego.

Czegoś takiego nie kupisz. Młodszy brat może wyprzedzić starszego w nauce, sporcie czy w karierze, ale nigdy nie będzie starszym bratem. Tego nie oszukasz. Tak jest na Intel Extreme Masters w Katowicach. To jest turniej, który obrósł legendą i jego znaczenie jest dużo większe, niż scena i pula nagród. Pracujemy z tą historią, żeby wszyscy byli jej świadomi. Polecam przejrzeć zdjęcia z finałów wszelkich turniejów i sprawdzić, gdzie zwycięzcy płakali. W Katowicach płaczą co roku.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments