Unity miało stabilną pozycję na rynku gier niezależnych i dla wielu twórców było domyślnym narzędziem tworzenia różnych tytułów. Jedna propozycja sprawiła, że ta pozycja została zachwiana. Jak odbije się to na rynku?
Unity Technologies postanowiła w pełni wykorzystać potencjał monetyzacji Unity i 13 września zaproponowała nowe sposoby na pobieranie należności. Wówczas niezależni twórcy dowiedzieli się, że przyjdzie im płacić 20 centów za każdą instalację ich gry, jeśli ta zarobi więcej niż 200 tys.dolarów. Zmian było jeszcze kilka, ale właśnie opłata za samą instalację wywołała największą kontrowersję. W najgorszym położeniu znajdowali się twórcy gier f2p, którzy są uzależnieni od zainteresowania swoim tytułem. Dodatkowo tylko niewielki odsetek ich graczy wydaje realną gotówkę w ich systemach monetyzacji. Nowa propozycja Unity skazywała ich albo na bankructwo, albo na podwyższenie cen wewnętrznych transakcji bądź wymuszenie sprzedaży gry za określoną cenę, co mogłoby załamać populację ich społeczności.
Deweloperzy szybko postanowili połączyć siły i wspólnie protestować. W krąg niechęci wobec Unity zostali wciągnięci także gracze, którzy wcześniej nie zwracali zbytniej uwagi na kwestie Unity oraz tego, na jakim silniku funkcjonują ich ulubione gry.
— Rock solid (@ShitpostRock) September 18, 2023
Finalnie po próbach negocjacji oraz ogromnej masie krytyki spływającej od twórców, środowisk uczelnianych (na wielu uniwersytetach Unity jest stosowane jako narzędzie do kształcenia) oraz samych graczy, Unity wywiesiło białą flagę. Sam CEO firmy Marc Whitten w liście otwartym przyznał, że podniesienie opłat oraz próby zmiany stawki za korzystanie z ich silnika graficznego były błędem. Przeprosił także wszystkich pokrzywdzonych oraz obiecał, że następne decyzje strategiczne będą podejmowane bardziej odpowiedzialnie.
Na całej aferze ucierpiały poważnie akcje Unity Technologies — we wrześniu zanotowały one spadek na poziomie -7,86 dolara, co stanowi utratę na poziomie 20,84%. Obecny kurs akcji (3 października) wynosi 29,74 dolara. To jednak nie straty finansowe mogą zaboleć Unity najbardziej.
Here is an open letter to our community:
https://t.co/qadAWzdGkb— Unity (@unity) September 22, 2023
Unity może wpaść w poważne tarapaty
Afera wokół Unity wciąż zatacza szerokie kręgi. Twórcy gier niezależnych mają obawy, że dzisiaj firma wycofała się ze swoich zmian, ale może do nich wrócić za kilka miesięcy bądź nawet lat. Ta obawa będzie wisiała nad Unity bardzo długo w myśl zasady “jeśli raz spróbowali, to co szkodzi na przeszkodzie, aby zrobić to drugi raz”? Unity ma obecnie bardzo zszarganą opinię, zarówno wśród graczy, jak i deweloperów. Dlatego w kolejnych miesiącach albo nawet i latach może stracić swoją pozycję na rynku. Dla twórców samo to, że próbowano wprowadzić tak agresywną monetyzację, może być wystarczającym argumentem do zmiany silnika graficznego. Co prawda są to deklaracje w mediach społecznościowych, więc ciężko brać je na poważnie. Mimo tego istnieje szansa na to, że zostaną one zrealizowane – żaden deweloper nie porzuci rozpoczętego już projektu w Unity, skoro firma wycofała się z kontrowersyjnymi pomysłami.
A dla finansów Unity Technologies może to być bolesny cios, bo w marcu 2023 roku firma ogłosiła spore nowości w swoim silniku graficzny. Jednym z nich będzie ulepszona symulacja wody w grach – fale, zmarszczki na wodzie czy piana morska przeszły sporą metamorfozę i umożliwiają tworzenie o wiele ładniejszych morskich, czy rzecznych krain. Do tego w 2021 roku Unity przejęło Speedtree zajmującej się modelowaniem roślinności. Obecnie aktywnie wdraża nowości pod postacią realistycznie wyglądających drzew czy krzewów, które sprawiają, że wirtualne światy stają się bardziej realistyczne. Podobny lifting przeszły twarze postaci niezależnych, będące jedną z pięt achillesowych Unity. Wszystko dzięki wdrożeniu narzędzi Ziva VFX do silnika graficznego.
Finalnie więc Unity jest na poważnym rozdrożu – musi nie tylko zawalczyć o nowych klientów, ale spróbować nie stracić tych bieżących. Do tego firmę czeka długa i bolesna walka wizerunkowa – o aferze nie zapomną niezależni twórcy. Gracze, którzy zostali pośrednio dotknięci całą sytuacją, zapewne nie będą ją długo rozpamiętywać. Gdy jednak deweloperzy ich ulubionych gier ponownie będą zagrożeni, internet zawrze gniewem. Dlatego Unity stąpa po cienkim lodzie i jego sytuacja na rynku w kolejnych tygodniach może być naprawdę ciężka.
Mateusz Zelek