1,2 mld dolarów i 10% wzrost wydatków na chmurę obliczeniową w sektorze energetycznym prognozuje w tym roku firma analityczna Precedence Research. To niewiele, ponieważ całościowo wydatki na cloud computing mają wynieść 529 mld dolarów do końca 2023. Powoli widać jednak zmianę podejścia firm energetycznych do chmury – zauważają analitycy.
Transformacja energetyczna i związany z nią gwałtowny wzrost ilości danych pochodzących z inteligentnych sieci, rosnąca liczba urządzeń IoT, zyskująca na popularności praca hybrydowa i rozwój sztucznej inteligencji, przydatnej m.in. w prognozowaniu zapotrzebowania na energię oraz konieczność optymalizacji kosztów, to najważniejsze czynniki, które wpływają na inwestycje w chmurę obliczeniową w sektorze energetycznym – zauważają eksperci Precedence Research.
4-krotny wzrost wydatków na chmurę
Według wyliczeń tej globalnej organizacji zajmującej się badaniami rynku i doradztwem w 2025 r. wydatki na cloud computing mają sięgnąć 1,45 mld dolarów, a w 2031 r. podwoją się, wynosząc 2,5 mld dolarów. To oznacza średni 10% wzrost rok do roku.
Obecnie największe środki inwestują w chmurę firmy energetyczne w Stanach Zjednoczonych – w ubiegłym roku odpowiadały one za 44% udział w całym rynku. Na drugim miejscu – z 26% udziałami – jest Europa. W kolejnych latach prognozy zakładają istotny wzrost inwestycji w Azji i Pacyfiku, co wiąże się z szybkim rozwojem tego regionu, a także rosnącym zapotrzebowaniem na zieloną energię.
Całościowo, na chmurę firmy przeznaczą w 2023 r. kwotę 529 mld dolarów, w 2025 r. 721 mld dolarów, a w 2028 r. wydatki te podwoją się w stosunku do 2023 r. i wyniosą 1,156 mld dol. W ciągu 9 lat wzrosną one więc blisko 4-krotnie, do wartości 2,192 mld dol. Oznacza to, że środki sektora energetycznego, choć z roku na rok coraz większe, stanowią promil w całości chmurowych budżetów. Z czego to wynika?
Branża energetyczna historycznie niechętnie podchodziła do wdrażania technologii przetwarzania w chmurze. Obecnie implementacje wciąż hamuje brak regulacji, którym podlega np. sektor finansowy, a także obawa o bezpieczeństwo i niezawodność infrastruktury chmurowej, choć doświadczenia pokazują, że rozwiązania on-premise funkcjonujące w firmach są często przestarzałe i zapewniają istotnie mniejszy poziom bezpieczeństwa. – zwraca uwagę Łukasz Jęczmiński, Senior Manager ds. Chmury i Data Center z firmy technologicznej NTT DATA, która ma na swoim koncie wiele projektów migracji do chmury, w tym także w sektorze energetycznym.
Engie: 800 tys. euro oszczędności rocznie
Z analiz firmy analitycznej Precedence Research wynika, że podejście ulega jednak stopniowej zmianie po pierwsze ze względu na transformację, jaka zachodzi w branży i konieczność posiłkowania się technologiami. Po drugie – ze względu na korzyści, które chmura gwarantuje i obok których trudno przejść obojętnie. – W przypadku firm z sektora energetycznego do pełnej migracji do chmury dochodzi rzadko. Zazwyczaj decydują się one na chmurę hybrydową. To rozwiązanie zapewnia kontrolę nad krytycznymi danymi i aplikacjami, a jednocześnie pozwala korzystać z zalet chmury publicznej – zwraca uwagę ekspert NTT DATA.
Przykładem może być wdrożenie zrealizowane w Engie. Grupa firm energetycznych z Francji, zatrudniająca globalnie 170 000 pracowników, wdrożyła wspólnie z AWS rozwiązanie do prognozowania awarii dla 10 tys. urządzeń z wykorzystaniem 1 000 modeli uczenia maszynowego. Szacuje się, że oszczędności grupy wynoszą z tego tytułu 800 000 euro rocznie. Innym przykładem może być firma GE Renewable Energy, która dzięki wykorzystaniu chmury AWS zwiększyła wolumen przetwarzania danych o 500%, przy jednoczesnym zwiększeniu dostępności danych z około 89-92% do 99,9%.
„Samoleczące” aplikacje i Disaster Recovery
Analitycy Precedence Research zwracają uwagę, że z punktu widzenia firm energetycznych, głównym ograniczeniem dla rozwoju chmury obliczeniowej są przede wszystkim obawy związane z jej niezawodnością i ewentualnymi przestojami. Sektor energetyczny realizuje operacje o znaczeniu krytycznym, w których nawet krótkie przerwy mogą mieć daleko idące konsekwencje, wpływając na stabilność sieci i gwarancje dostępu do energii. Dodatkowo firmy energetyczne często działają w odległych lub trudnych środowiskach, gdzie nie zawsze można zagwarantować niezawodną łączność z Internetem. Poleganie na dostawcach usług w chmurze wprowadza więc z ich punktu widzenia element niepewności.
Jednak integratorzy podkreślają, że nie trzeba wcale migrować do chmury, by korzystać z jej możliwości. Jako przykład wskazują usługi Disaster Recovery, czyli odtwarzania po awarii, usługi SaaS umożliwiające zdalne zarządzanie i nadzorowanie firmowych aktywów, od elektrowni po sieci dystrybucyjne, rozwiązania Low-code/No-code czy „samoleczące” aplikacje – oprogramowanie, które ma zdolność do samodzielnej naprawy lub minimalizowania skutków awarii lub błędów bez konieczności ingerencji człowieka.
Analityka oparta na chmurze obliczeniowej, możliwości uczenia maszynowego pozwalają na tworzenie predykcji, minimalizowanie przestojów i umożliwiają proaktywną konserwację. To ważny argument za wykorzystaniem chmury bez konieczności migracji. – przekonuje Łukasz Jęczmiński.
Duży wpływ pandemii COVID-19
Eksperci firmy analitycznej Precedence Research zauważają, że pandemia Covid-19 istotnie zmieniła podejście firm energetycznych do chmury obliczeniowej. Praca zdalna wymusiła konieczność korzystania z rozwiązań chmurowych. Dodatkowo spółki energetyczne w coraz większym stopniu polegały na analityce opartej na chmurze w zakresie zarządzania siecią, zdalnego monitorowania i konserwacji predykcyjnej, zapewniając tym samym ciągłość działania usług przy jednoczesnym zminimalizowaniu liczby pracowników na miejscu. To przygotowało grunt do dalszych wdrożeń.
Z analiz Precedence Research wynika, że liderem wśród dostawców chmury jest AWS, z 34% udziałem w rynku. Największy wzrost sprzedaży prognozują w obszarze usług PaaS (ang. Platform-as-a-service) – 11,7% wzrost r/r. W ubiegłym roku to usługi IaaS (ang. Infrastructure-as-a-service) były kupowane najczęściej. Miały 43% udział w rynku chmurowym.