Mateusz Czyżkowski, analityk XTB, w komentarzu eksperckim o gorączce akcji memowych, która napędzała emocje Wall Street w 2021 roku, a teraz po raz kolejny zawitała na rynek giełdowy.
Domniemany powrót legendarnego użytkownika @RoaringKitty, ikony stojącej za atakami spekulacyjnymi grupy WallStreetBets po trzech latach nieaktywności spowodował, że od początku tygodnia akcje spółek GameStop oraz AMC zyskały odpowiednio 180% oraz 135%. Tajemniczy tweet na platformie X Keitha Gilla (prawdziwe imię @RoaringKitty) wznosi oczekiwania na powrót euforii spekulantów zrzeszonych w grupie WallStreetBets, która na wielu spółkach doprowadziła 3 lata temu do wzrostów sięgających kilkuset procent. Co o całej akcji warto wiedzieć i z czego ona wynika? Sprawdźmy to razem.
Krótka historia memowego świata
WallStreetBets lub WSB, to subgrupa na platformie Reddit, na którym uczestnicy omawiają ich sposób handlu akcjami i opcjami na rynkach giełdowych. Co jednak wyróżnia tę grupę to barwny i wulgarny żargon, który połączony z agresywnymi strategiami handlowymi idealnie wpasowuje się w gusta młodego pokolenia XXI wieku. W 2021 roku to właśnie na niej narodził się trend agresywnego skupowania akcji wybranych przez użytkowników spółek giełdowych, które niejednokrotnie zmagając się z trudnościami finansowymi, odnotowywały na giełdzie astronomiczne wzrosty. Nieco później cały trend przeniósł się również na rynek kryptowalut, który dla spragnionych adrenaliny świeżo upieczonych inwestorów był idealnym miejscem do ryzykowania swoich życiowych oszczędności.
Do astronomicznych wzrostów potrzeba jednak paliwa, a każdy świadomy inwestor wie, że strona detaliczna (inwestorzy z relatywnie małym kapitałem) nie odpowiada za znaczący udział w kreowaniu zmienności na rynku. W 2023 roku udział ten wynosił, albowiem około 20% i dane te obarczone są sporym błędem statystycznym. Mali inwestorzy odkryli jednak, że na akcjach wielu znanych przez nich spółek, które stały się ikoną popkultury pokolenia Z oraz Milenialsów odsłaniają się zasobne w duży kapitał fundusze hedgingowe, które napędzane chłodną kalkulacją obstawiały spadki notowań akcji (tzw. krótka sprzedaż, ang. short selling) firm, które nie poszły z duchem czasu i zmagały się z problemami finansowymi.
W wielu przypadkach procentowy udział pozycji obstawiających spadki był tak duży, że całkowicie przekraczał on dostępną na rynku liczbę akcji w obrocie giełdowym. Ciężko jest sprzedać czegoś więcej niż faktycznie się ma, ale nowoczesne finanse dostarczyły nam narzędzi, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Tak oto narodził się pomysł, aby w ramach buntu przed korporacyjną dominacją, połączoną ze zwykłą ludzką chciwością zjednoczyć się pod jednym sztandarem, aby próbować podnieść notowania upadających spółek w górę.
Starcie Dawida z Goliatem
Jaki efekt może przynieść nagły wzrost zainteresowania akcjami spółki, która stoi na skraju bankructwa oraz od dawna była postrzegana jako stracony walor? Oczywiście, efektem były pokaźne wzrosty cen. Cały szkopuł polega jednak na tym, że mając na uwadze potężne pozycjonowanie funduszy na pozycjach krótkich (zarabiających na spadkach), wyższe wzrosty wymuszają na wielu z nich zamknięcie tych transakcji, co jeszcze bardziej
napędza wzrosty notowań (pokrycie pozycji krótkiej polega bowiem na odkupie wcześniej sprzedanych akcji).
Taka oto na rynku wytworzył się efekt kuli śnieżnej, który nazywany jest potoczenie jako short squeeze. W 2021 roku jak i teraz to on odpowiada za astronomiczne wzrosty cen notowań walorów wybranych spółek, a jego skala zależy od tego, ile % akcji danej spółki sprzedawanych jest na krótko oraz jak duże zainteresowanie małych inwestorów dany walor tworzy.
Fundusze oraz detaliści nie mają łatwo…
Inwestowanie na giełdzie to gra o sumie zerowej. Moja wygrana to Twoja przegrana i na odwrót. Nie dziwi więc fakt, że starcie drobnych inwestorów z zasobnymi w kapitał funduszami będzie trudną walką. Przynosi ona zarówno wiele spektakularnych wygranych, kiedy to inwestorzy w Internecie chwalą się zawrotnymi kwotami zarobionymi pieniędzmi, jak i przegranymi, które sięgają nierzadko oszczędności całego życia. Podobnie sytuacja wygląda po stronie korporacji. W dłuższym terminie wydaje się, że ilość kapitału przeważy i umożliwi dalszy zarobek na słabo radzącym sobie walorze, ale w średnim terminie taki fundusz może zmagać się z sięgającymi kilkadziesiąt miliardów dolarów stratami. Blisko 20 miliardów dolarów straciły fundusze w 2021 roku na akcji WSB, tym razem, od poniedziałku kwoty te sięgają dopiero 3 miliardów dolarów.
“Meme stocks” to nie tylko GameStop czy AMC
Faktem jest, że medialnie to GameStop oraz AMC stawiane są jako symbol spekulacyjnej gorączki Wall Street. To wokół nich tworzona jest narracja walki ze “złymi funduszami”, które utorowały sobie drogę do „łatwych” oraz dużych pieniędzy poprzez obstawianie na spadki cen akcji spółek, które stoją nad skrajem bankructwa. W budowie tej narracji pomagają również sławy show-biznesu, które podsycają te emocje. Mowa tutaj przede wszystkim o Elonie Musku, Marku Cubanie czy nawet kontrowersyjnych braciach Tate. Tak jak jednak wspomniałem wcześniej, gorączka Wall Street Bets to przekaz, który rozprzestrzenia się na wiele innych spółek. W dużej mierze mają one jednak wspólnym mianownik, którym są:
● Duży udział pozycji krótkich (pozycje, które zarabiają na spadkach cen) względem ogólnej liczby akcji w wolnym obiegu (z angielskiego Short Interest). Przykład: SunPower, MicroCloud Hologram czy Maxeon Solar
● Pogarszające się wyniki finansowe danej spółki, które stawiają ją niejednokrotnie na skraju bankructwa. Przykład: AMC
● Rozpoznawalna oraz sentymentalna marka, którą wielu inwestorów kojarzy z dawnych lat bądź firma, która działa nadal w wysoce zaawansowanych sektorach gospodarki.
Bardzo często zainteresowanie przyciągają również dźwięcznie brzmiące nazwy spółek bądź ich skróty giełdowe (tickery). Przykład: Lucid Group, EVgo czy Virgin Galactic. Warto również przytoczyć tutaj przykład z naszego rodzimego parkietu, kiedy to w 2021 roku short squeeze obserwowaliśmy na akcjach CD Projekt. Wtedy w obronie kursu walorów CDR uczestniczył sam Elon Musk. W tym tygodniu na podobnej zasadzie duże wzrosty obserwowaliśmy na walorach Volvo oraz HelloFresh.
Podsumowanie – bańka… prawie zawsze pęka
Metafora niewidzialnej ręki rynku zaprezentowana przez Adam Smitha głosi, że rynek reguluje się samoistnie, zapewniając tym samym najbardziej logiczny rozkład alokacji środków na rynku. Mania spółek memowych rozbudza zainteresowania inwestorów, którzy szukając dużych i szybkich zysków, podłączają się pod falę spekulacji, pewnej rynkowej gry. Ich decyzje nie wynikają jednak, z fundamentalnej analizy danego biznesu, a środków doraźnych, jakim są emocje.
W krótkim terminie faktycznie to one bardzo często decydują o sentymentach na rynku, po czym dalej ustępują bardzo pragmatycznym aspektom. Tak przynajmniej głosi wiedza pisana, połączona z dozą historycznej statystyki. Warto jednak pamiętać, że rynki nie są zawsze efektywne (tego zdania jest przynajmniej autor tego wpisu), dlatego okres podwyższonego zainteresowania na akcje memowe może trwać tak długo, jak zaangażowanie samych inwestorów detalicznych nie zacznie naturalnie spadać bądź
sytuacja fundamentalna na nich się nie zmieni. Do tego czasu możemy spodziewać się, że
wszystkie strony rynkowej “gry”, napędzani emocjami detaliści, jak i skupione na chłodnej kalkulacji fundusze będą przez najbliższe dni dostarczały nam sporych emocji na zbudowanej z licznych wzlotów i upadków Wall Street.