epoint

Od lat koncentrujemy się na obszarze digital private equity, rozwijaliśmy się wraz z postępem cyfryzacji i w efekcie przeszliśmy płynnie z obszaru venture capital do growth buyout – pisze Tomasz Czechowicz w specjalnym komentarzu dla ISBtech.

We wrześniu tego roku MCI obchodzi ćwierćwiecze swojego istnienia, a za 15 miesięcy będziemy świętować taką samą rocznicę naszego debiutu na giełdzie. Bez większej więc przesady można powiedzieć, że 25 lat istnienia MCI Capital to także 25 lat historii polskiej transformacji gospodarczej, zwłaszcza w obszarze cyfrowym.

W 1999 roku dopiero co pojawiła się pierwsza dostępna poczta elektroniczna o2.pl, szybkim dostępem do internetu nazywano usługę SDI Telekomunikacji Polskiej oferującą dostęp do sieci z prędkością 115 kbit/s, a założyciel MCI Capital, czyli MCI Management zajmowało się… restrukturyzacją Centrum Informatyki Kolejnictwa PKP. Nikomu chyba nie śniło się wówczas, że polscy inwestorzy przejdą przez 25 lat drogę, która pozwoli im rozpychać się na światowych rynkach, dyktując warunki w cyfrowym świecie.

Z dumą więc sięgnąłem przed kilkoma dniami po szacowny The Daily Telegraph, który oznajmił w tytule swojego komentarza, że „Wielka Brytania powinna uważać – fala przejęć przez Polskę dopiero się zaczyna”. Autor odnosił się do zrealizowanego na początku września kupna przez eSky Group (spółkę portfelową MCI) słynnego Thomasa Cooka. Jakby nieco nie dowierzając pisał on dalej, że „firmy z byłego bloku wschodniego pokazują coraz większą sprawność na arenie międzynarodowej”, zaś Wielka Brytania spędza dużo czasu martwiąc się o konkurencję ze strony Niemiec i Francji, ale w rzeczywistości może szukać jej w złym miejscu.

„Następna fala przejęć korporacyjnych prawdopodobnie nadejdzie z Polski – ponieważ coraz częściej tam są pieniądze. Może jeszcze nie jest to powszechnie doceniane, ale Polska jest coraz bogatszym krajem. Polskie firmy będą miały pieniądze na ekspansję na cały kontynent, ​​a w ciągu następnej dekady mogą bardzo łatwo wyprzedzić nadmiernie opodatkowanych i nadmiernie regulowanych zachodnich rywali” – konkludował komentator The Telegraph.

Pieniądze to jednak nie wszystko: private equity co do zasady stara się budować wartość w spółkach, w które inwestuje nie tylko dzięki wyłożonym środkom, ale też współkontroli nad tymi firmami i aktywności w obszarze zarządzania portfelem. Nie szukamy obecnie małych start-upów, skupiamy się na dojrzałych firmach, które w naszej opinii dają potencjał do dalszego wzrostu. Nasze inwestycje są przemyślane, planujemy budowę portfela i kładziemy nacisk na jakość oraz unikalność przedsiębiorstw, w które inwestujemy.

Szukamy takich inwestycji, które przyniosą nam kilkukrotny zwrot z inwestycji oraz takich firm, którym możemy pomóc stać się, jeśli nie jednorożcem, to przynajmniej regionalnym lub europejskim czempionem.

Mamy oczywiście plany na następne ćwierćwiecze, ale patrząc w krótszej perspektywie do 2025 roku chcemy przeznaczyć na zakup nowych spółek portfelowych około 2 mld zł. Chcielibyśmy przekroczyć 5 mld zł do 2030 roku, co by nas uplasowało wśród trzech największych funduszy private equity w regionie Europy Centralnej i Wschodniej. Cel długoterminowy na naszą 30. rocznicę, to stać się pierwszą grupą private equity, która z sukcesem dokona ekspansji z regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments