epoint

Grzegorz Brona, prezes zarządu Creotech Instruments, w rozmowie z ISBtech o ocenie spółki w kwestii perspektyw EagleEye, doświadczeniu zdobytym na tym projekcie i wnioskach dla kolejnych misji.

Jakie dodatkowe działania zaradcze przewidujecie w kwestii komunikacji z EagleEye?

Od początku przyjmowaliśmy różne wersje scenariusza, zakładając możliwość wystąpienia pewnych utrudnień. Zgodnie z wynikami symulacji opartych na bliźniaku satelity, który pozostaje na Ziemi, oraz symulacjach komputerowych, istnieje duża szansa na wznowienie nawiązania połączenia z satelitą. Jesteśmy przygotowani na pojawienie się okna komunikacyjnego. Współpracujemy z dwoma stacjami odbiorczymi – na Svalbardzie i na Antarktydzie – aby zapewnić nasłuch w kluczowych momentach. Jak tylko pojawi się takie okno, mamy przygotowane poprawki oprogramowania do wgrania na satelitę, co może rozwiązać problem.

Równocześnie współpracujemy z firmami świadczącymi usługi obserwacji satelitów, aby dokładniej określić parametry EagleEye, w tym jego rotację, co zwiększy szansę na ponowne nawiązanie kontaktu. Naszym zdaniem wcześniej czy później połączenie powinno zostać przywrócone.

Misja testowa nie została zakończona, a my pozostajemy dobrej myśli.

Czy Creotech uzyskał space heritage w zakresie, jaki chciał, aby skalować swój
biznes?

Tak jak to przy testach bywa, mieliśmy do czynienia z różnymi wyzwaniami, ale w pierwszych dniach misji Creotech wzorowo przetestował kluczowe podsystemy zgodnie z wcześniejszymi założeniami. Zebraliśmy mnóstwo telemetrii w czasie, gdy mieliśmy kontakt z satelitą. To pozwoli nam na szczegółową analizę działania poszczególnych elementów i przygotowanie pełnego raportu w najbliższych tygodniach. Warto podkreślić, że przetestowaliśmy więcej podsystemów niż pierwotnie zakładaliśmy, a to dało nam cenne doświadczenie. Space heritage został uzyskany – system działał wzorowo, a zdobyty know how umożliwia nam dalsze skalowanie biznesu. Jako spółka jesteśmy znacznie dalej, niż byliśmy przed miesiącem. Co więcej, ten skok rozwojowy osiągnęliśmy już podczas misji testowej, która jak sama nazwa wskazuje opiera się na testach, które mają nas doprowadzić do perfekcji przy okazji przyszłych misji kosmicznych.

Satelita-EagleEye

EagleEye, pomimo że jest pierwszym wyprodukowanym satelitą bazującym na naszej platformie, już może pochwalić się mianem największego i w dalszym ciągu najbardziej złożonego technologicznie satelity w historii naszego kraju, co moim zdaniem już jest wielkim osiągnięciem.

Czy dalej można mówić o pipeline na 6 lat?

Tak, zgodnie z wcześniejszymi założeniami, nic w tej kwestii się nie zmieniło.

Czy zaistniała sytuacja dała spółce doświadczenie w obszarze ryzyk?

Zdecydowanie, testy satelity dostarczyły nam cennego doświadczenia zarówno technologicznego, jak i operacyjnego. Musimy nauczyć się radzenia sobie z różnymi scenariuszami, które mogą się wydarzyć. Choć przygotowywaliśmy się na różne okoliczności, niektóre z nich, takie jak szybka zmiana orbity w pierwszych godzinach po wystrzeleniu, okazały się możliwe do zdiagnozowania dopiero w trakcie misji. To jest coś, co w tej branży się wydarza – dla przykładu, nawet SpaceX, mimo ogromnego doświadczenia, napotyka problemy.

Podsumowując, zebrane doświadczenie pozwala nam lepiej przewidywać ryzyka i skuteczniej zarządzać przyszłymi misjami, co będzie kluczowe m.in. w nadchodzącej misji PIAST.

Czy w związku z zaistniałą sytuacją rodzą się przesłanki do odpisów projektu?

Absolutnie nie. EagleEye był od początku wersją próbną, prototypem, którego celem było przetestowanie naszych rozwiązań. Misja przebiega zgodnie z wcześniejszymi założeniami, a satelita począwszy od startu i separacji dostarczył nam wartościowego know-how. Nauczył nas tego, czego miał nas nauczyć. Zbudował zakładane know-how, dostarczając cennych danych.

Z perspektywy strategii i wprowadzania produktów na rynek, nic się nie zmieniło – testy są kluczowym elementem rozwoju i nie ma innej drogi do osiągnięciu celu projektowego, perfekcji.

Jak doświadczenie z EagleEye przeniesie się na rozwój projektu typu PIAST? Czy
zastosujecie tam dodatkowe, bardziej złożone, zabezpieczenia?

Z doświadczeń z misji EagleEye wynika, że w satelitach PIAST wprowadzimy pewne zmiany, które raczej uproszczą system, niż go skomplikują. Wiemy już, co trzeba poprawić, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych problemów w przyszłości. Nasza misja EagleEye nauczyła nas wielu rzeczy, które z pewnością wykorzystamy w nadchodzących projektach, także tych realizowanych dla Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Proszę jeszcze o komentarz jakie znaczenie dla Creotech ma umowa z ESA dla projektu Plasma?

Podpisanie umowy z Europejską Agencją Kosmiczną na realizację projektu Plasma Observatory to dla nas nie tylko znaczący krok naprzód, ale również ogromna szansa na dalszy rozwój i umocnienie naszej pozycji w międzynarodowym sektorze kosmicznym. Projekt, którego wartość wynosi niemal 4 miliony euro, stanowi potwierdzenie zaufania, jakim darzy nas ESA, oraz dowód na nasze kompetencje w zakresie zaawansowanych technologii kosmicznych.

Fakt, że zostaliśmy wybrani jako jedyny wykonawca tego projektu, świadczy o naszej unikalnej wiedzy i możliwościach technologicznych, które pozwalają nam realizować tak ambitne zadania. Misja Plasma Observatory, której celem jest badanie środowiska cząstek naładowanych wokół Ziemi, to jedna z najbardziej innowacyjnych inicjatyw naukowych ESA. Nasza platforma HyperSat, dzięki przystosowaniu do operacji poza niską orbitą okołoziemską, może odegrać kluczową rolę w sukcesie tej misji.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments